Wstrząśnie czy zamiesza?
2008-11-07 14:34:44Dziś do kin wchodzi jedna z najbardziej oczekiwanych premier tego roku. "Quantum of Solace" - kolejna część przygód najbardziej znanego agenta na świecie. Czy James Bond jest jeszcze Jamesem Bondem, jakiego znamy?
Raczej nie. "Quantum of Solace" zdecydowanie bardziej odchodzi od klasycznego wizerunku Bonda niż "Casino Royale". Bond w interpretacji Daniela Craiga nie jest ani tak elegancki, ani zabójczo przystojny, ani nawet tak dowcipny, jak kreacje Seana Connery czy Pierce'a Brosnana. Gdzie się podział bondowski czar? - zapytają wielbiciele klasycznych ekranizacji powieści Iana Fleminga. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy - Bond musi się zmieniać. Jest przecież zwierciadłem, w którym odbija się współczesność.
"Casino Royale", mimo kontrowersji, okazało się świetnym filmem. Nawet najbardziej zagorzali fani kultowych tekstów o martini (wstrząśnięte, nie mieszane!) śmiali się, gdy Bond tworzył nowego drinka. James zaczął wyglądać naprawdę groźnie. Nie jest już agentem-dżentelmenem. To niebezpieczny i skuteczny zabójca.
Poprzedniej części naprawdę trudno było odmówić znakomitych efektów specjalnych i świetnego scenariusza. Tylu zwrotów akcji, tylu zagadek nie było chyba w żadnym z wcześniejszych filmów o Bondzie. "Quantum of Solace", mimo że znacznie krótsze (najkrótsze z cyklu), na pewno też w tej kwestii nie zawiedzie. To film przeładowany akcją, trzymający w napięciu od początku do samego końca.
22. część przygód Bonda jest bezpośrednią kontynuacją "Casino Royale", co oznacza, że nadal jesteśmy na początku kariery agenta. Zdradzony przez Vesper - kobietę, którą kochał - 007 walczy z pragnieniem uczynienia swojej ostatniej misji osobistą wyprawą. Zdeterminowani chęcią odkrycia prawdy, Bond i M (Judi Dench) przesłuchują pana White (Jesper Christensen), który ujawnia, iż organizacja szantażująca kiedyś Vesper jest dużo bardziej złożona i niebezpieczna, niż można by to było sobie wyobrazić.
Wywiad znajduje powiązania zdrajcy Mi6 z kontem bankowym na Haiti, gdzie przypadek związany z błędną tożsamością sprawia, że Bond poznaje piękną Camille (Olga Kurylenko), kobietę kierującą się pragnieniem osobistej zemsty. Camille prowadzi Bonda prosto do Dominica Greene (Mathieu Amalric), bezlitosnego biznesmena i siły napędowej tajemniczej organizacji. Podczas misji prowadzącej przez Austrię, Włochy i Amerykę Południową, Bond odkrywa, że Greene, aby przejąć całkowitą kontrolę nad jednym z najważniejszych surowców naturalnych świata, zmierza do zawarcia kontraktu z wygnanym generałem Medrano (Joaquin Cosio). Wykorzystując swoje powiązania w organizacji i manipulując potężnymi kontaktami w CIA i brytyjskim rządzie, Greene obiecuje obalić reżim w południowoamerykańskim państwie przekazując całą władzę nad nim generałowi, w zamian za wydałoby się jałowy skrawek ziemi.
Choć fani cyklu będą pewnie znów kręcić nosem, to miłośnicy dobrej filmowej sensacji powinni wyjść z kina usatysfakcjonowani. Mimo że Bond nie wie co pije, nie flirtuje z Moneypenny, nie korzysta z pomocy Q i nie używa tylu gadżetów, a w smokingu można go zobaczyć sporadycznie - to ciągle on. Świetny facet.
Joanna Jaszczak
(joanna.jaszczak@dlastudenta.pl)