Wielki powrót hitu, który zatopił "Titanica"
2016-04-07 10:51:55W 2004 roku film "Jak w niebie" podbił serca widzów i krytyków na całym świecie. Porównywany do "Czekolady" i "Włoskiego dla początkujących", nominowany do Oscara obraz, przeszedł do historii jako jedno z najbardziej kasowych dzieł szwedzkiej kinematografii.
Był hitem na każdym z kontynentów, w Australii - dla przykładu - przyciągnął do kin więcej widzów niż "Titanic"! Teraz, 6 maja, na ekrany wejdzie jego kontynuacja, nosząca tytuł "Niebo na ziemi". Filmowa "pigułka szczęścia" to poruszająca i zabawna opowieść o sile miłości i sprawczej mocy muzyki. Historia, po której po prostu chce się żyć!
Nigdy nie przypuszczałem, że "Jak w niebie" okaże się takim sukcesem. Na przykład w Australii ten film miał więcej widzów niż „Titanic”. I choć z początku wraz z żoną odnosiliśmy wrażenie, że wszystko w tej historii zostało już powiedziane, to jakoś pięć lat po premierze zaczęliśmy się zastanawiać: co stało się z Leną, partnerką bohatera, dyrygenta Daniela? Co stało się z pastorem, który z nimi walczył? W końcu doszliśmy do wniosku, że chcemy kontynuować tę opowieść z perspektywy Leny. Zacząć od narodzin jej dziecka, które będzie miała z Danielem. I dać kapłanowi nową szansę, ‘naprawić’ jego czarny charakter. Opieramy więc naszą bajkę na identycznym wzorze, co w pierwszym filmie: współpracy międzypokoleniowej przynoszącej pozytywne efekty - mówi Kay Pollak, reżyser "Nieba na ziemi".
AR/ip
fot. materiały prasowe