Dzieje się - Kino

Robert Gulaczyk - aktor, który zagrał van Gogha [Wywiad]

2017-10-06 10:46:17

- Zazdroszczę van Goghowi czasów, w jakich żył, formatu artystów, którymi się otaczał. Znajduję u nich rodzaj niepokoju, niezgodę na świat, bunt i ponadprzeciętną dawkę wrażliwości. Cechy, które powinny być właściwe każdemu, kto zajmuje się sztuką - mówi Robert Gulaczyk, odtwórca głównej roli w niezwykłym filmie „Twój Vincent”, który właśnie wchodzi na ekrany kin.

Robert GulaczykZobaczył pan w swojej kreacji van Gogha?

Robert Gulaczyk: Gdy oglądałem „Twojego Vincenta” pierwszy raz – nie. Tak potwornie się stresowałem, że nie widziałem właściwie nic.

Skąd ten stres?

Ze świadomości, że to mój debiut filmowy i że od razu trafiłem na głęboką wodę. No i z tego, że muszę patrzeć na siebie na ekranie, czego nie lubię. Od razu dostrzegam rzeczy, które mógłbym zrobić lepiej. Drugi raz na światowej premierze na festiwalu w Annecy pozbyłem się stresu i zobaczyłem film. I miałem olbrzymią przyjemność obcowania z jego twórczością. Mam nadzieję, że za którymś kolejnym razem zobaczę w tym filmie Vincenta, a nie siebie. Ale to pewnie potrwa.

Kiedy pan po raz pierwszy usłyszał, że jest podobny do van Gogha?

Kiedy odebrałem drugi telefon z agencji castingowej. Za pierwszym razem zapytali, czy mówię po angielsku. Odpowiedziałem, że jestem w stanie się porozumieć, ale nie podejmę się grania w tym języku. Po tygodniu usłyszałem, że reżyser chce mimo wszystko mnie zobaczyć. Bo jestem podobny do van Gogha. Pomyślałem, że to jakiś żart. Okazało się, że nie - dzień później byłem na zdjęciach próbnych. To wtedy powstało ujęcie wykorzystane na plakatach - to, na których spoglądam przez ramię.

A kiedy dziś patrzy pan w lustro, widzi pan ten rys podobieństwa?

Nie. A jeśli już, to dotyczy ono jednego, błękitnego autoportretu Vincenta van Gogha. Widziałem go kilka lat temu w paryskim Musee d’Orsay. Trzeba jednak wiedzieć, że van Gogh portretował samego siebie wielokrotnie i na każdym z tych obrazów jest inny człowiek. I nie chodzi mi tylko o stan psychiczny, ale też o układ czaszki, kształt brody, kości policzkowych. Każdego z nich musiałby zagrać inny aktor.

Vincent mówi pana głosem?

W polskiej wersji. W angielskiej moja postać była dubbingowana. Pierwotnie sam miałem robić ten dubbing, ale mimo wielu prób mówienia po angielsku z holenderskim akcentem, rodacy van Gogha uznali, że wymowa zdradza cudzoziemca. I głos Vincentowi podłożył holenderski aktor.

Jak szukał pan klucza do tej postaci?

Najważniejsza była lektura listów, które pisał do brata. Niestety, dotąd nie zostały wydane w całości w Polsce, znamy je z obszernego wyboru. Kompletna edycja z 2010 roku - sześć tomów, ponad milion słów i ponad 4 tysiące ilustracji - nie ukazała się dotąd w Polsce.

Co znalazł pan w tych listach?

Samotność, poczucie odrzucenia, które stopniowo przeradzały się w pretensje do świata. Zżyłem się z nim, nie chciał ze mnie wyjść. I wciąż do niego wracam.

Wie pan już, co się zdarzyło 27 lipca 1890 w Auvers-sur-Oise?

O tym jest „Twój Vincent”, który próbuje rozwikłać zagadkę śmierci malarza. W Muzeum van Gogha w Amsterdamie widziałem tomy medycznych analiz, których autorzy próbowali odpowiedzieć na to pytanie. Sam nie wiem, co się tak naprawdę wydarzyło, choć musiałem na potrzeby filmu znaleźć jakąś odpowiedź. I nie mam poczucia, że zrozumiałem Vincenta.

Przestraszyłem się, kiedy zrozumiałem, że mam zagrać jednego z największych malarzy wszech czasów. Zagrać geniusza? Szybko zrozumiałem, że tego nie da się zrobić. Że muszę zagrać człowieka z jego namiętnościami, pasjami, z jego bólem i samotnością. Bardzo też wystrzegałem się myślenia o nim przez pryzmat choroby. Nie chciałem odgrywać jego szaleństwa. Wydaje mi się, że nie na tym polegał jego dramat.

A na czym?

Na niezrozumieniu. Malował, bo to kochał, ale robił to na kredyt, za pieniądze brata i to go wykańczało psychicznie. Jeśli popadł w depresję, to właśnie pod wpływem sytuacji życiowej. Nie mógł znieść świadomości, że to, co kocha, nie pozwala mu żyć, że jego obrazy się nie sprzedają.

Odkrył pan w van Goghu coś bliskiego sobie?

Wydaje mi się, że formułuję myśli w podobny sposób. Może łączy nas też podejście serio do sztuki? Może to dzięki temu tak szybko uchwyciłem tę rolę. Ale ucha sobie nie obciąłem. I nie wyobrażam sobie, żebym mógł coś takiego zrobić. Scena, w której musiałem to zagrać, była dla mnie trudna. I jak starałem się nie myśleć o van Goghu jako o człowieku chorym psychicznie, tak tu trudno mi było dostrzec coś innego niż świadectwo choroby. Tych znaków zapytania było więcej, łącznie z tym największym - jego śmiercią. Wiele razy stawałem jak dziecko z pytaniem w oczach: dlaczego tak.

Z drugiej strony zazdroszczę Vincentowi czasów, w jakich żył, formatu artystów, którymi się otaczał. Przyznam, że sam współczesnej sztuki nie rozumiem. I patrząc na płótna artystów z przełomu XIX i XX wieku nie mogę wyjść z podziwu dla ich kunsztu, warsztatu, wrażliwości na świat. Znajduję u nich rodzaj niepokoju, niezgodę na świat, bunt i ponadprzeciętną dawkę wrażliwości. Cechy, które powinny być właściwe każdemu, kto zajmuje się sztuką.



Robert Gulaczyk - absolwent wrocławskiej PWST, aktor Teatru Modrzejewskiej w Legnicy, w filmie „Twój Vincent” Doroty Kobieli i Hugh Welchmana zagrał tytułową rolę

ip

fot. Karol Budrewicz/materiały prasowe

Słowa kluczowe: Twój Vincent, animacja malarska, wypowiedź, rozmowa, rola
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Marian Dziędziel
26. Przegląd Filmowy Kino na Granicy: Majówka z Marianem Dziędzielem

Darzony wielką sympatii polskich widzów aktor będzie w tym roku gościem imprezy filmowej.

Noe: wybrany przez Boga
Filmy w TV na Wielkanoc 2024 [Program telewizyjny]

Co warto zobaczyć w święta wielkanocne?

Polecamy
Matecznik film 2022
Polski "Matecznik" z międzynarodową premierą na festiwalu w Tallinie

Grzegorz Mołda zrobił dramat o potrzebie miłości i bliskości. Czy odniesie zagraniczny sukces?

Szybcy i wściekli 9 - plakat
"Szybcy i wściekli 9": 4-minutowy zwiastun pokazuje absurdalną akcję [WIDEO]

W centrum wydarzeń ponownie będzie rodzina i... nowy brat.

Polecamy
Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Marian Dziędziel
26. Przegląd Filmowy Kino na Granicy: Majówka z Marianem Dziędzielem

Darzony wielką sympatii polskich widzów aktor będzie w tym roku gościem imprezy filmowej.