Player One - recenzja
2018-04-10 12:49:33Steven Spielberg powraca z filmem w konwencji, dzięki której pokochały go miliony widzów. "Player One" to film przygodowy, wywołujący skojarzenia z wielkimi hollywoodzkimi produkcjami reżysera. Obraz został zrealizowany na podstawie bestsellerowej powieści Ernesta Cline'a. Jak Spielberg poradził sobie z tym materiałem? Przeczytaj recenzję filmu!
Steven Spielberg z Georgem Lucasem w latach siedemdziesiątych na nowo zdefiniowali hollywoodzkie kino przygodowe. Produkcje zapoczątkowane przez "Bliskie spotkania trzeciego stopnia" i pierwsze "Gwiezdne wojny" spowodowały wysyp podobnych produkcji. Filmy takie, jak "Poszukiwacze zaginionej Arki", "Pogromcy duchów", czy "Powrót do przyszłości" to przykłady zjawiska, które Jerzy Płażewski nazwał Kinem Nowej Przygody.
Decyzja, żeby to właśnie Spielberg "wziął na warsztat" powieść Cline'a wydaje się więc w pełni zrozumiała. Utwór jest pełen nawiązań i skojarzeń z popkulturą, którą słynny reżyser współtworzył. Film Spielberga jest wręcz w całości stworzony z elementów, które są dobrze znane fanom hollywoodzkiego kina przygodowego. Właściwie wszystko, co obserwujemy wydaje się nam znajome. Od bohaterów po nawet drobne szczegóły scenograficzne.
Protagonistą jest Wade Watts (Tye Sheridan), bohater, jakich znamy z setki filmów. Przypomina trochę Petera Parkera w wersji Tobeya Maguire'a. Ciapowaty, bez cech szczególnych, mieszkający z ciotką. Okazuje się jednak, że ten niepozorny, młody mężczyzna jest mistrzem gry "Oasis", w którą grają wszyscy. Film próbuje pokazać nam, że jest to wyjątkowa, wirtualna rzeczywistość, będąca w stanie zastąpić realny świat. W praktyce jest to po prostu hiperrealistyczna gra MMO.
James Halliday (świetny Mark Rylance), twórca cieszącej się wielką popularnością gry, umiera. Przed śmiercią postanowił jednak ukryć w "Oasis" pewien przedmiot. Osoba, której uda się zdobyć ten skarb, przejmie udziały Hallidaya w firmie. Wizja zostania multimilionerem okazała się pociągająca dla fanów gry na całym świecie. Nikomu jednak nie udało się na razie zbliżyć do ukrytego przedmiotu.
Fabuła jest oczywiście prosta jak drut i od początku wiemy, dokąd nas prowadzi. Niemniej jako widowisko "Player One" sprawdza się znakomicie. Żeby w pełni cieszyć się z jakości seansu trzeba wybrać się na IMAX 3D. W wersji 2D film niestety traci wiele i bardziej rzucają się w oczy pewne uproszczenia i braki scenariuszowe. Wyścig wehikułów łudząco przypominających DeLoreany z "Powrotu do przyszłości" w technologii IMAX 3D dosłownie "wbija w fotel".
Dla widzów, którzy uwielbiają wyszukiwać różne "smaczki" i nawiązania, "Player One" będzie znakomitym wyborem. Jeśli natomiast ktoś poszukuje dobrej, nieszablonowej rozrywki, na najnowszej produkcji Spielberga może się trochę wynudzić. Jednak jako film utrzymany w pewnej konkretnej konwencji "Player One" jest naprawdę dobry.
Kacper Jasztal
Player One, reż. Steven Spielberg, prod. USA, czas trwania 140 min., dystr. Warner Bros. Entertainment Polska Sp. z o. o., polska premiera 6 kwietnia 2018
Film zobaczyłem w Cinema City Wroclavia, w technologii IMAX 3D.
Przeczytaj także inne recenzje filmów Stevena Spielberga:
Most szpiegów - Berlin we Wrocławiu i świetny Hanks >>
Joey, koń bez klasy (Czas wojny - recenzja) >>
fot. materiały prasowe