Pitbull. Ostatni pies - recenzja
2018-03-16 09:35:47Seria „Pitbull” z Vegą, Stramowskim, Dygant, Oświecińskim i Grabowskim przeszła do historii. Najnowsza odsłona w reżyserii Władysława Pasikowskiego, z Dorocińskim, Mohrem, Stroińskim i Woronowiczem na pokładzie, to najlepsze co mogło się jej przytrafić. „Pitbull. Ostatni pies” to film, który od początku zaskakuje tym, jak bardzo różni się od produkcji Patryka Vegi, a wszelkie zmiany jakie tu zaszły można ocenić wyłącznie na plus. Przeczytaj recenzję filmu!
Pasikowski, który napisał scenariusz i wyreżyserował „Ostatniego psa” udowadnia, że w Polsce królem filmów kryminalnych wcale nie jest Patryk Vega, lecz on. Twórca powraca do najlepszych lat swej twórczości, serwując nam psa rasowego, przy którym „dzieła” Vegi to kundelki. „Ostatni pies” daje nam wszystko, czego można oczekiwać, a nawet więcej, bo widzowie nastawieni na średniaka w stylu „Niebezpiecznych kobiet” będą zszokowani, jaki skok jakościowy się tu dokonał.
Mamy strzelaniny, mamy bójki w barze, mamy picie wódki z kumplami i w końcu - mamy historię, która choć prosta, to wciąga i interesuje od początku do samego końca. Fabuła nie jest skomplikowana, bo to typowa opowieść o działaniach policjanta, wcielonego pod przykrywką do szeregów grupy przestępczej. Jednak poprowadzono ją sprawnie, a kolejne wydarzenia łączą się na końcu w spójną i klarowną całość.
Aktorstwo to także skok jakościowy. Marcin Dorociński jako „Despero” to gość, który nie musi robić sobie tatuaży ani irokeza, by być stuprocentowym twardzielem z charyzmą. Genialni są także Rafał Mohr, Krzysztof Stroiński i Adam Woronowicz, którzy w tym gatunku czują się znakomicie. Trochę karykaturalny jest Cezary Pazura, ale jego postać raczej miała taka być. Podobnie sprawa wygląda z Dorotą „Dodą” Rabczewską, która gra jedną z głównych ról. Postać Miry jest przerysowana i nieco „drewniana”, ale to po prostu pasuje do profilu tej postaci, która z prostej dziewczyny gangstera musi przerodzić się w kobietę stojącą na czele mafii.
„Pitbull. Ostatni pies” otwarcie nawiązuje do poprzednich części serii. Mówi się tu po postaciach Majamiego, Gebelsa czy Cukra, a także o grupie mokotowskiej, obcinaczach palców i mafii paliwowej. Na szczęście pozbyto się tego prostackiego humoru, który w ostatnich latach zdążył stać się wizytówką twórczości Vegi. Co prawda mamy tu kilka zabawnych scenek rodzajowych, ale wszystko oparte jest o nieźle napisane dialogi, a nie o porażającą głupotę jednego z bohaterów.
Twórcy filmu „Pitbull. Ostatni pies” pokazali klasę i za to należy im się wielkie uznanie. „Pitbull” Pasikowskiego to nie tylko dobry film, ale też wielki drogowskaz, pokazujący, że autostrada zbudowana przez Vegę, to nie jedyna droga do sukcesu w świecie polskich kryminałów.
Ocena końcowa: 8/10
Michał Derkacz
Pitbull. Ostatni pies, reż. Władysław Pasikowski, prod. Polska, czas trwania 120 min, dystr. Kino Świat, polska premiera 15 marca 2018
Film zobaczyłem w Multikinie Pasaż Grunwaldzki we Wrocławiu.
fot. materiały prasowe