Pierwsza rozmowa niekontrolowana
2006-07-13 16:15:34W pewnej knajpie o pewnej porze zainaugurowaliśmy cykl prześmiewczych rozmów o festiwalu ENH. Ciąg dalszy nastąpi...
Matusiak Mirosław, szef działu Kultura: Marcinie, co powiesz o konkursie nowe filmy polskie?
Gębicki Marcin, redaktor naczelny: Konkurs filmów polskich...Uwagę zwraca to, że tytuły są raczej krótkie.
M: Może byś coś rozwinął chłopczyku.
G: Tytuły często zamykają się w jednym słowie „Chaos", „Przebacz", „Wstyd" i w zasadzie nie wiem co to oznacza. Te tytuły są raczej niekorzystne, może żyjemy w ciężkim społeczeństwie, ale znaczy to też, że łatwiej wyrazić negatywne uczucia jednym słowem, dobitnym.
M: Zwróć uwagę, iż bardzo znane nazwiska są obok nazw tych tytułów. Xawery Żuławski, Marcel Łoziński, Andrzej Seweryn, Krzysztof Krauze..
G: Tak. I to z jednej strony, ale też mamy Piotra Matwiejczyka, który jest przedstawicielem kina młodego i to jest takie starcie.
M: Niektórzy twierdzą, że jego najnowszy film nie będzie zbyt ciekawy chociaż sama obsada, w składzie: Artur Barciś, Marcin Dobrociński, Mirosław Baka, nie powinna położyć tego filmu.
G: Ja mam przeczucie, że ten film można opisać tytułem innego filmu z tego konkursu „Amerykański dla niezbyt zaawansowanych", czyli może to być kalka filmu amerykańskiego, a reżyser jest niezbyt zaawansowany. Myślisz, że to jest celowe, umieszczenie tych dwóch tytułów w jednym zestawieniu?
M: Hmm... Kto wie... Chociaż można go również porównać do filmu pod tytułem „Stroiciel trzęsień ziemi". Matwiejczyk poniekąd podpada pod ten tytuł.
G: Tak, tu się z tobą zgodzę. Ale popatrz na tę prawidłowość: pierwszy film z ósmym się tak koresponduje.. że jest Matwiejczyk, a tu jest „...dla niezbyt zaawansowanych...". Może są jakieś inne wzory...Na przykład tu jest „Plac Zbawiciela", „Jak to się robi?", czyli tu mamy akcent budowlany: jak się robi Plac Zbawiciela. Myślisz, że to jest jakieś przesłanie, że mamy niezbyt zaawansowanych budowlańców?
M: Ja myślę, że budowlańców zostawmy w spokoju, bo są akurat towarem deficytowym w naszym państwie, gdyż wszyscy wyjechali za granicę.
G: No to filmy polskie mamy w zasadzie omówione, myślę że tu nie będzie żadnych niespodzianek.
M: Kino bez przełomów, jednak z pewnością wybiorę się na „Wstyd" zobaczyć, czy on zawstydzi Matwiejczyka, czy wręcz przeciwnie. Czy stworzy pewien chaos...
G: Wręcz przeciwnie, czyli czy zawstydzi ciebie?
M: Tak, jeśli zawstydzi mnie będzie to bardzo dobre.
G: Ja uważam, że dobrze wybrałeś, bo to jeden z trzech filmów, które trwają 90 minut. Widać, że to jest optymalny czas trwania polskiego filmu na tym festiwalu. Gratuluję ci wyboru.
M: Dziękuję. Przejdzmy teraz może do filmów sezonu polskich...
G: Ja bym przeszedł do konkursu jednak, tego najważniejszego.. Bo ja chciałbym tutaj wspomnieć o filmie „Słońce" Alexandra Sokurowa, ponieważ oglądałem jego poprzedni film „Ojciec i syn" i bardzo mi się podobał, lecz inni mieli odrębne zdanie na ten temat. Stwierdzili oni, że „Słońce" jest dużo lepsze, więc myślę że będzie to bardzo dobry film
M: Zauważ, że w konkursie filmów zagranicznych są tylko, a może aż dwa filmy ze Stanów Zjednoczonych. Te filmy to „ Dzień noc dzień noc" i „ Daft Punk's Electroma"
G: Mhm.. Myślę, że kino amerykańskie niezależne jest jednak prężne tylko przesłonięte przez różne wytwory, które się tam kreują... „Ziarno w uchu"... to jest ciekawy tytuł. Jest to film z Chin więc pewnie jest o ziarnie ryżu. Jak myślisz jakie to będą perypetie z ziarnem ryżu..
M: Nie wiem, może ktoś sobie będzie wydłubywał ziarno ryżu z ucha..
G: Przez 110 minut?
M: Z ziarenka może powstać wielkie uczucie...
G: Ziarno w uchu to może być jakiś symbol..
M: A jak postrzegasz film „Die Hard"?
G: Film „Die Hard" to film mojej młodości...
M: Mi się „Die Hard" kojarzy z grą komputerową „Die Hard Trylogy", raczej bardzo nie pasuje do tego festiwalu, gdyż grafika w niej była bardzo słaba...nie poszerzy to za bardzo moich horyzontów.
G: Moje może poszerzyć, bo ja pamiętam jedną scenę z tego filmu i chciałbym więcej, więcej mieć w swojej pamięci bo pamiętam tylko jak Bruce Willis leży i krwawi.
M: Co ciekawe film ten jest w bloku pokazów specjalnych... Ja nie wiem co tu jest specjalnego w tym filmie..
G: Może w żadnym innym bloku się nie mógł znaleźć, na przykład w bloku „Mistrzowie" albo „Odkrycia".
M: Ciekawi mnie tytuł „Tiger" również w pokazach specjalnych, reżyseria Paweł M. Starost. Film wyprodukowany w Niemczech. Wiem, że jednym z gości festiwalowych będzie Dariusz „Tiger" Michalczewski, więc możliwe, że film będzie właśnie o nim...
G: Tak, możliwe... Możemy przejść do Sezonu 2005/2006, bo tu jest kilka bardzo dobrych filmów
M: Polskie...
G: Z polskich widziałem „Rozdroże Cafe"
M: Ja widziałem m.in „Odę do radości" i „Jestem"
G: Obejrzałem „Rozdroże Cafe" ze względu na Kazika, który tam śpiewa i poza Kazikiem w tym filmie jest mało ciekawego.
M: „Oda do radości", film trzech reżyserów, trzech scenarzystów: Anna Kazejak-Dawid, Jan Komasa, Maciej Migas. Według mnie Komasa zrobił to co zrobić powinien, co do dwóch pozostałych reżyserów mam lekkie zastrzeżenia.
G: Masz rację...
M: „Jestem" Doroty Kędzierzawskiej. Film o chłopczyku który jest.
G: To dobry film.
M: Na początku jest, w środku jest, na końcu też jest. I na końcu mówi, „jestem". Film fajny. Chociaż różne rzeczy o nim słyszałem. Na przykład faktem jest, że zrobiła go kobieta i dlatego wg niektórych film jest zbyt beksowaty, emocjonalny.
G: Emocjonalny.. Ale to jego bycie w tym filmie jest jakieś?
M: Jest jakieś, w pozytywnym tego słowa znaczniu.
G: Może przejdźmy do filmów zagranicznych, bo tu jest mnóstwo ciekawych pozycji..
M: Możemy długo dyskutować o filmie „Czas który pozostał".
G: Tak. Francois Ozon w formie dobrej.
M: W dobrej formie gejowskiej.
G: Tak. W dobrej formie gejowskiej.
M: Rozczula Cię ta historia?
G: Tak. Jednak powiem Ci, że tak. Ten gej jest chory na nieuleczalną chorobę
M: I umrze... Mi jednak najbardziej zapadła w pamięć scena, w której robi „to" ze swoim byłym chłopakiem. Ostatni raz w swoim życiu, na pożegnanie.
G: Ja pamiętam z tego filmu właśnie twarz tego jego chłopaka, strasznie charakterystyczny aktor. Ogólnie możemy powiedzieć, że Ozon tak, polecamy.
G: Polecił bym również film „Ukryte". To jest film wybitny moim zdaniem. Dużo z sobą niesie, to jest najlepszy film tamtego roku. Tam jest inteligencka francuska rodzina, która pewnego dnia dostaje taśmę wideo i na tej taśmie jest nakręcone ich dom wejście do ich domu. Ktoś ich obserwuje. Potem się okazuje, że to robi jakiś algierski imigrant, który się tam wychowywał z ojcem tej rodziny i tak się mści za te upokorzenia dając im sygnały różne, że nie zapomniał tych upokorzeń...Wyszedł tak jakoś przed tymi zamieszkami we Francji na tle rasowym i właśnie dobra diagnoza społeczna.
M: „Faktotum"
G: „Faktotum"? No... Olewator Matt Dillon, zdegenerowany, nonszalancki przekonany o swoje wielkiej twórczości...
M: Henry Chinasky.
G: W zasadzie film o niczym
M: O niczym? Świetna muzyka, to na pewno. Historia... ksiązki Bukowskiego jednak się lepiej czyta niż ogląda, chociaż Matt Dillon zrobił w tym filmie swoje.
G: Ja chciałem powiedzieć, że film „Faktotum" nie ma w sobie wielkiej historii, ale ma wielką postać. Henry Chinasky, abnegat i w ogóle frustrat ale sympatyczny,
M: No...
G: Postać, która wydaje się niesympatyczna budzi nasza sympatię. To jest dla nas nadzieja, bo jesteśmy niesympatyczni, a ktoś może nas polubić..
M: Fakt... fakt.. Ale zwróć uwagę na to, że Henry Chinasky grany przez Matta Dillona jest klonem Charlsa Bukowskiego, a Bukowski to zdeklarowany pijak, alkoholik, kobieciarz i hazardzista.
G: Można powiedzieć, że Chinasky jest alter ego Bukowskiego.
Notowała: Marta Mielczarek