Oskarżam cię, estrogen
2008-02-13 12:08:47„Lejdis" Tomasza Koneckiego to obraz przeznaczony dla tzw. wyzwolonych kobiet, zakochanych par na walentynki i badaczy zajmujących się zjawiskiem zwanym product placement.
Tytułowe „lejdis" to czwórka „psiapsiół od zawsze". Chcą być jak bohaterki „Seksu w wielkim mieście" i podobnie jak one pod maską samodzielności i niezależności skrywają zagubienie i potrzebę uczucia. Ładują się więc w pozbawione przyszłości związki, wdają w przelotne romanse i z lepszym lub gorszym skutkiem próbują zapanować nad swoim pełnym chaosu życiem. Grunt, że mogą liczyć na siebie i podczas organizowanego co rok w sierpniu (tak, w sierpniu) sylwestra dokonać podsumowania minionych 12 miesięcy.
Film miał być żeńską odpowiedzią na „Testosteron" duetu Konecki-Saramonowicz i okazał się dziełem niemalże bliźniaczym. Kobiety założyły spodnie i upodobniły się do mężczyzn, z tą różnicą, że panie topią smutki nie w wódce lecz w winie.
Nie zmienia to jednak faktu, że „Lejdis" to film barwny, który da się oglądać się z nieukrywaną przyjemnością. Akcja toczy się wartko, dowcip bywa rubaszny, ale zwykle nie zniża się do pewnego poziomu, a kilka lejdisowych tekstów ma szansę wejść do codziennego języka. Jeśli dorzucimy do tego kilka głośnych ostatnio nazwisk (Szyc, Więckiewicz, Kot, Adamczyk), otrzymamy wszystko to, czego przeciętny polski widz wymaga od rodzimej komedii.
Produkcja Koneckiego jest przyzwoicie zagranym (szczególne pochwały dla Anny Dereszowskiej jako Korby, Tomasza Kota jako ofermowatego Węgra Istvana oraz Adamczyka, który obojętnie, czy gra papieża czy geja, robi to znakomicie) filmem w sam raz na okołowalentynkowy czas.
Miłośnicy komedii romantycznych nie powinni się zawieść, a wielbiciele bardziej wysublimowanego humoru za bardzo zgorszyć.
Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)
Bilety na ten film możesz zarezerwować tu: