O 27 sukienek za dużo
2008-02-18 10:22:12Jane jest prawdziwą samarytanką. Pomaga organizować śluby niemal każdemu, kto ją o to poprosi. Efektem tego jest szafa wypełniona 27 sukienkami. Kolekcja nie tyle imponująca, co zadziwiająca, bowiem ich wygląd i krój często bywa wręcz niesamowity. Jane za każdym razem stawała w kościele jako druhna panny młodej. W głębi serca jednak marzy, by samej stanąć na ślubnym kobiercu.
Katherine Heigl to filmowa następczyni Julii Roberts, jeśli chodzi o komedie romantyczne. W swojej nowej roli radzi sobie świetnie i z wdziękiem. Jej filmowy partner grający dziennikarza, do którego warto powzdychać z zachwytem w kinie – James Marshden, doskonale dotrzymuje jej kroku. Akcja postępuje szybko, nie pozwalając nudzić się widzom. Jest trochę śmiesznie, romantycznie i wzruszająco. Jednym słowem, mamy wszystkiego po trochu. Temat poprowadzono luźno i z pomysłem.
Nie jest to żaden ambitny film, ale widać, że do takiego nie aspiruje i w tym cała jego siła. Tego typu obrazy trudno jest oceniać obiektywnie i raczej nie powinno się tego czynić. Komedie romantyczne sięgają do najstarszych powodów dla jakich powstała kinematografia. Dla czystej rozrywki i tej chwili magii, kiedy gasną światła, a my przenosimy się w zupełnie inny baśniowy świat. Wszystko po to, aby przez ten krótki czas oderwać się od ziemi marząc, by nas również spotkała historia co najmniej tak ekscytująca jak filmowych bohaterów, a pod koniec obetrzeć z policzka mimowolną łzę wzruszenia. Polecam film "27 sukienek" zarówno zakochanym i samotnym - na poprawę humoru.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości: