Niemiłość - recenzja festiwalowa
2017-08-04 17:10:12Uwaga: Recenzja zdradza kluczowe elementy fabuły.
Podczas 17. edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego T-Mobile Nowe Horyzonty bilety na nowy film Andrieja Zwiagincewa rozeszły się w ekspresowym tempie. Nic dziwnego, bo reżyser przyzwyczaił widownię do szalenie wysokiego poziomu swoich dzieł, zarówno pod względem wizualnym jak i znaczeniowym. Nie inaczej jest w przypadku filmu "Niemiłość". Przeczytajcie recenzję!
Zwiagincew ponownie sięga po tematy społeczne i rodzinne. "Niemiłość" to historia rozwodzącego się małżeństwa. Zhenya i Boris nie mogą już na siebie patrzeć. Miłości nie było tu nigdy. On zawsze był niepotrafiącym podejmować poważnych decyzji lekkoduchem, a ona pragnęła przy jego pomocy wyrwać się z piekła, jakim było mieszkanie pod jednym dachem ze znienawidzoną matką.
Teraz chcą sprzedać mieszkanie, podzielić się pieniędzmi i kontynuować swe życia w nowych związkach, z nowymi partnerami. Sprawa rozstania byłaby prosta gdyby nie Anton - ich 12-letni syn. Dorastającym chłopcem nie chce zajmować się ani Zhenya, ani Boris. Oboje uznają go za ciężar i przeszkodę w dalszym życiu, które już zaplanowali. "Szczęśliwym trafem", chłopak z dnia na dzień przepada bez śladu.
O tej pory film z dramatu rodzinnego zamienia się w rasową historię śledztwa, w której reżyser z szaloną dbałością o szczegóły prowadzi widza przez kolejne procedury, mające na celu ustalenie, co stało się z Antonem. Widzimy wizytę policji w domu, widzimy niemoc rodziców wobec systemu i widzimy pospolite ruszenie osób, które w ramach wolontariatu organizują akcję poszukiwawczą. Całe to zamieszanie sprawia, że rodzice, którym nie było na rękę opiekowanie się nastolatkiem, zaczynają całkiem szczerze angażować się w poszukiwania dziecka.
Boris robi sobie przerwę od pracy, która zawsze była dla niego absolutnie najważniejsza, a także tymczasowo zbywa swoją nową partnerkę (młodą i naiwną kobietę, która już spodziewa się dziecka). Zhenya korzystając ze wsparcia nowego, bogatego partnera, też robi sobie wolne od luksusowego życia i stara się szukać Antona.
Wszystko to prowadzi nas do punktu kulminacyjnego, kiedy to okazuje się, jak bardzo nasi bohaterowie byli zaangażowani emocjonalnie w szukanie chłopca i jakie emocje wywołała u nich konieczność identyfikacji zwłok. Te, jak utrzymywali rodzice, nie należały do poszukiwanego syna i ostatecznie film pozostawia widza w niewiedzy. Anton dołączył do setek nigdy nieodnalezionych dzieci, a Boris i Zhenya z czasem wrócili do swoich nowych żyć.
Zakończenie zdaje się mówić, że cała ta sprawa niczego ich nie nauczyła. Żadne z nich nie zmieniło się, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Zwiagincew ponownie stawia wiele pytań i pozwala widzom na samodzielną interpretację. Nie ma tu moralizatorstwa, patosu czy taniego dramatu. Jest natomiast zaskakująco dużo, wyśmienitego humoru (zwłaszcza w pierwszej części filmu), opartego na doskonale nam znanych sytuacjach z życia codziennego. "Niemiłość" to inteligentny i dobrze wyważony emocjonalnie obraz współczesnej rodziny, w której nie ma problemu z alkoholem, przemocą czy pieniędzmi, ale tylko i aż z miłością.
Michał Derkacz
Niemiłość, reż. Andriej Zwiagincew, prod. Belgia/Francja/Niemcy/Rosja, czas trwania 127 min
Film zobaczyłem podczas 17. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu.