"Madagaskar 3" najwyżej na tróję
2012-08-21 12:49:16Bez bicia przyznajemy się - jesteśmy fanami "Madagaskaru". Uwielbiamy Króla Juliana i Pingwiny (widzieliśmy chyba wszystkie odcinki kreskówki na Nickelodeon), dlatego niecierpliwie czekaliśmy na trzecią część przygód Alexa, Melmana i reszty ekipy. I równie mocno się zawiedliśmy.
Problemem kreskówkowych sequeli (żeby przypomnieć chociażby tracącego poziom z każdym kolejnym filmem "Shreka" czy "Epokę Lodowcową") jest brak świeżości oraz kopiowanie patentów, na których opierały się pierwsze części. Trzeciemu "Madagaskarowi" też bliżej do lekko zadębiało mielonego sprzed kilku dni niż parujących na talerzu świeżutkich owoców morza. Ale do rzeczy.
Braki w pomysłach na fabułę zostały zalepione dłużyznami w postaci nikomu niepotrzebnych piosenek czy efekciarstwem stworzonym z myślą o trójwymiarze (oglądając film w 2D doskonale widać momenty zapchane wypełniaczami). Fabuła - nawet biorąc ją w duży nawias - jest często powieleniem mało śmiesznych a popularnych ostatnio komedii drogi (jak chociażby "Eurotrip" czy "Wakacje Jasia Fasoli"). Bohaterowie jeżdżą po Europie bez kasy, przeżywają niebezpieczne przygody, jednak wszystko kończy się szczęśliwie - to wszystko przecież było już gdzieś grane.
Postaci pojawiające się po raz pierwszy mogą zirytować. Wkurzający są zarówno bohaterowie negatywni (polująca na głównych bohaterów Chantel DuBois przegięta nawet jak na kreskówkowe warunki) jak i ci pozytywni (lew morski Stefano - zamiast mu kibicować, czekamy aż wreszcie ktoś zrobi z nim porządek). Trudno też oprzeć się wrażeniu, że nawet główne postaci (w szczczególności Marty) przestają budzić sympatię - zamiast rozśmieszać, działają na przysadkę swoim beztroskim brykaniem niczym tygrysek z Kubusia Puchatka.
Oczywiście, trudno na film kierowany (w większości) do dzieci patrzeć przez pryzmat założeń poważnego kina, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że twórcy "Madagaskaru 3" po prostu nie stanęli na wysokości zadania będąc pewnym, że zarobią swoje na znanej i lubianej marce.
Jak zwykle świetną pracę wykonał autor polskich dialogów, Bartosz Wierzbięta. Standardowo już najbardziej śmieszą teksty Juliana ("Wyglądasz jak jakaś modelka... aczkolwiek tłusta i włochata"; "Masz taką szorstką szczecinę - cenię to w kobiecie"), zdarzają się też wywołujące uśmiech na twarzy wtręty raczej nieśmieszne dla dzieci (twardo wypowiedziane przez Vitalija "Bolszewickie brednie"). Pochwalić trzeba też polski dubbing - oczywiście najlepsze są lemury - Jarosław Boberek (Julian) i Wojciech Paszkowski (Maurice) ale na brawa zasługują też nowi - Miłogost Reczek (podkładający głos pod zaciągającego po rosyjsku Vitalija) i Tomasz Borkowski (idealnie wcielił się we wkurzającego Stefano). To jednak daje niewiele plusów.
Trzecia część przygód zwierzaków z nowojorskiego ZOO poziomem nie dorównuje ani pierwszym dwóm pełnometrażówkom ani "Pingwinom z Madagaskaru". Twórcy z DreamWorks powinni mocno zastanowić się, czy warto dalej eksploatować ten temat. Zapewne tak się stanie, w końcu to praktycznie pewny zarobek i to w granicach kilkuset milionów dolarów. Miejmy nadzieję, że czwarta (i, jak zapowiadano już 2 lata temu, ostatnia) odsłona przygód Alexa, Melmana, Glorii i Marty'ego będzie czymś więcej niż trójwymiarową łupanką z popularnymi już bohaterami.
Grzesiek Jaracz