Joker gra samymi asami
2008-08-07 14:54:56Najnowsza część przygód człowieka-nietoperza „Mroczny rycerz" to naprawdę solidne kino. Nie obywa się co prawda bez po amerykańsku wzniosłego bełkotu, ale całość mimo to wypada wybornie.
W Gotham City przestępcy już dawno nie czują się bezpiecznie. Wzięło się za nią bowiem trzech wspaniałych - stary poczciwy Batman (Christian Bale ), nieskazitelny prokurator okręgowy Harvey Dent (Aaron Eckhart ) i porucznik Gordon (Gary Oldman ). I pewnie sielanka trwałaby w najlepsze, gdyby nie pojawił się geniusz zła - Joker.
Dla granego przez Heatha Ledgera okrutnego żartownisia jedynym celem jest sianie chaosu. Gardzi mamoną, władzą, kobietami, pragnie destrukcji i wszechobecnego zamętu. Kto wiatr sieje, burzę zbiera? Niekoniecznie. To bowiem Joker dzięki wywoływaniu paniki powoli zawłaszcza sobie miasto.
Zawłaszcza dla siebie również cały film Christophera Nolana („Prestiż"). „Mroczny rycerz" to bowiem popis zmarłego na początku tego roku Ledgera. Jego bezczelna mina, przerażające spojrzenie i wypełniony żółtymi zębami uśmiech atakują z ekranu i wbijają się w umysł. O ile do Jacka Nicholsona w wersji „Batmana" z 1989 roku czuło się nić sympatii, o tyle jego następca zwyczajnie wzbudza strach.
„Mrocznego rycerza" ogląda się z wielka przyjemnością. Dynamiczna akcja, błyskotliwe dialogi, sprawna realizacja... W pewnym momencie Nolan postanawia jednak trochę pofilozofować. Rzuca więc pytania o ludzką naturę, jej skłonność do okrucieństwa i zachowanie w sytuacjach ekstremalnych.
Na koniec mamy jeszcze szczyptę patosu, dźwięk fanfary, brakuje tylko amerykańskiego hymnu i gwieździstego sztandaru majestatycznie łopoczącego na wietrze. Z kina mimo to wychodzi się bez poczucia zmarnowanego czasu.
Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)
Bilety na ten film mozesz zarezerwować tu: