Jestem najlepsza. Ja, Tonya - recenzja
2018-03-06 10:56:26Craig Gillespie, reżyser znany z filmu "Miłość Larsa", postanowił "wziąć na warsztat" historię jednej z najbardziej kontrowersyjnych sportsmenek XX wieku. Film opowiada o Tonyi Harding, wybitnej łyżwiarce figurowej, której karierę zakończył skandal, który poruszył całą Amerykę. Sportsmenka miała być podobno uwikłana w atak na koleżankę z drużyny, Nancy Kerrigan. Jak Gillespie poradził sobie z przeniesieniem na ekran historii osoby, która wzbudzała podobne emocje, co Dennis Rodman, czy John McEnroe? Przeczytaj recenzję filmu "Jestem najlepsza. Ja, Tonya"!
Przez niemal dwie godziny seansu obserwujemy festiwal znakomitego aktorstwa. W Tonyę Harding wcieliła się Margot Robbie. Zmierzenie się z tak niejednoznaczną i wielowymiarową postacią było sporym wyzwaniem aktorskim. W jej interpretacji bardzo przekonująco wypada zarówno 15-letnia, zahukana Tonya, jak i jedna z najpopularniejszych sportsmenek w Stanach Zjednoczonych, która przeszła do historii jako druga kobieta na świecie wykonując potrójnego axla.
Prawdziwą gwiazdą jest tutaj Allison Janney, nagrodzona za tę rolę statuetką Oscara w kategorii: "najlepsza aktorka drugoplanowa". To naprawdę zachwycający występ. Aktorka, znana m.in. z ról w "Juno", czy "Służących", wcieliła się w rolę LaVony Golden, despotycznej matki Tonyi. Janney stworzyła intrygującą, niejednoznaczną postać. To niesamowite, z jakich niuansów składa się ta kreacja. Oscar 2018 z pewnością trafił w dobre ręce.
Warto wspomnieć też o Sebastianie Stanie, który zmierzył się z postacią Jeffa Gillooly’ego, jednego z najbardziej znienawidzonych facetów w Stanach Zjednoczonych. Aktor, schowany za niezbyt gustownym wąsem, potwierdził swoją wszechstronność. Bardzo dobrze wypadł też Paul Walter Hauser jako Shawn Eckhardt, kumpel Jeffa. To prawdziwe odkrycie. Naprawdę trudno zmierzyć się z rolą tzw. głupka i wypaść autentycznie. Hauserowi ta sztuka udała się znakomicie.
Film został utrzymany w lekko dokumentalizowanej konwencji. Całość przeplatają autentyczne fragmenty wywiadów z Tonyą Harding i ludźmi z nią związanymi, włożone w usta aktorów. Czasami Gillespie postanawia też "puścić oko" do widza, burząc czwartą ścianę. Zabiegi związane z zabawą konwencją stosowane są jednak dość ostrożnie i w żadnym wypadku nie psują seansu.
Na początku filmu podkreślono, że całość została przedstawiona z perspekywy różnych osób w oparciu o fragmenty wywiadów. Zatem w niektórych momentach pojawiają się rozbieżności. Zwłaszcza w przedstawieniu afery z Nancy Kerrigan. Okazuje się bowiem, że każdy miał swoją wersję wydarzeń, a film nie wyjaśnia jednoznacznie, jaki był udział Tonyi w incydencie.
Niektórych może razić mocno widoczne CGI podczas scen na lodowisku. Jednak ten mały minus nie jest w stanie przesłonić plusów. Historia opowiedziana jest z nerwem, a postaci są ciekawe, w czym zasługa znakomitego aktorstwa. "Jestem najlepsza. Ja, Tonya" to pozycja, która z pewnością wyróżnia się spośród wielu podobnych do siebie filmów biograficznych o sportowcach.
Kacper Jasztal
Jestem najlepsza. Ja, Tonya, reż. Craig Gillespie, prod. USA, czas trwania 119 min., dystr. Monolith Films, polska premiera 2 marca 2018
Film zobaczyłem w Dolnośląskim Centrum Filmowym we Wrocławiu.
fot. materiały prasowe