Jak Matwiejczyk kręcił swój "Wstyd"
2006-05-06 00:00:00Piotr Matwiejczyk jest jednym z najbardziej znanych polskich twórców niezależnych. Jego najnowszej produkcji do kategorii kina niezależnego zaliczyć już nie sposób. Powód? Mirosław Baka, Dorota Segda, Marcin Dorociński i pieniądze od Cezarego Pazury.
„Chciałbym zdążyć z montażem do lipca, tak abym mógł zaprezentować film Wstyd na festiwalu Era Nowe Horyzonty. Chciałbym, aby właśnie tam odbyła się premiera". Tak o potencjalnej dacie premiery mówił Piotr; gdy go pytam o to, czy film będzie atrakcją sekcji niezależnej festiwalu, wzdryga się i patrzy delikatnie rozjuszony: „Nie, to jest film profesjonalny".
Ponoć gwiazdorską obsadę udało się pozyskać Matwiejczykowi dzięki ciekawemu i - co powtarzają na okrągło wszyscy z ekipy - kontrowersyjnemu scenariuszowi. Film opowiada o trzech dorosłych mężczyznach (Baka, Barciś, Dorociński) związanych z 14 letnią dziewczynką. Scena brutalnego gwałtu na tejże dziewczynce rozpocznie cały film; fabuła natomiast prowadzona będzie w sposób achronologiczny z liczny retrospekcjami i niedomówieniami.
Kierownik planu opowiada o samym procesie produkcji: „Tempo było zawrotne, świadczą o tym liczby: 88 scen nakręconych w 11 dni. Co prawda robi to wrażenie, ale właśnie w taki sposób powstaje większość produkcji offowych. „To jednak nie jest film tego rodzaju. To, bądź co bądź, kino profesjonalne, ściślej - kino niskobudżetowe" dodaje kierownik. A kto ile dał? „Firma Sting Communication należąca do Państwa Cezarego i Weroniki Pazurów jest głównym producentem filmu". Pytam jeszcze raz: ile? „Tego nie możemy powiedzieć, taki jest warunek kontraktu. Jedyne co nam można mówić, to że jest to niskobudżetowa produkcja".
Producenci byli nadzwyczaj łaskawi, nie zjawiali się na planie, nie ingerowali zupełnie w tekst scenariusza, nie zgłaszali żadnych „odgórnych" wytycznych. Zostawili Matwiejczykowi swobodę całkowitą. Każdy by chciał takich producentów! Nie każdy nazywa się niestety Matwiejczyk. Zapytałem jedną z gwiazd filmu, aktora Mirosława Bakę, jak pracowało się z 26 letnim, uznanym już reżyserem: „Pracowało się bardzo dobrze. Świetny facet i tyle". Dlaczego cieszy się takim zaufaniem u producentów? „W Piotrku jest więcej logicznie myślącego faceta niż jakiegoś tam artysty, może właśnie dlatego" - konstatuje Baka.
Na ostatnim festiwalu filmów niezależnych KAN we Wrocławiu, jury uzasadniając przyznanie nagrody specjalnej związanemu z Matwiejczykiem Bodo Koxowi stwierdziło, iż „ma ona jakiś wewnętrzny imperatyw do robienia filmów, nie siedzi z założonymi rękami tylko robi". Podobnie jest właśnie z Piotrem Matwiejczykiem, który realizuje kilka przedsięwzięć naraz. Niestety ilość, nie zawsze przechodzi w jakość. Filmy takie jak „Homo Father" czy „Beautyful" do osiągnięć tego młodego reżysera na pewno nie należą. W przypadku „Wstydu" temat jest trudny, do którego należałoby podejść w sposób niezwykle poważny i rozsądny. Nie jestem jednak przekonany, czy w takim tempie (11 dni zdjęciowych) sztuka ta mogła się udać. Chociaż jak twierdzi reżyser: „Z aktorami pracowało się idealnie, to są profesjonaliści, robią swoje, ja mogę skupić się na całej reszcie". I oby się Panu udało. Poczekamy, zobaczymy.
Sławomir Macuga
(slawek.macuga@dlastudenta.pl)