Escape Room - recenzja
2018-01-22 10:33:14Uwaga: Recenzja zawiera kluczowe elementy fabuły.
„Escape Room” to horror inspirowany popularną grą towarzyską o tej samej nazwie. Uczestnicy zabawy mają godzinę, by rozwiązać szereg zagadek logicznych, które pozwolą im wydostać się z zamkniętego pokoju. Twórcy filmu jawnie określają go spadkobiercą serii „Piła” i czerpią z tych samych motywów. Czy „Escape Room” także ma szanse stać się początkiem udanej serii i przyciągnąć do kin tłumy widzów? Przeczytaj recenzję!
Już pierwsza scena dobitnie daje nam do zrozumienia, że „Escape Room” chce być jak „Piła”. Prolog, w którym ginie osoba uwięziona w dziwnym pomieszczeniu, sygnalizuje nam, że tutaj zabawa będzie na serio, a stawką jest ludzkie życie. Później, gdy przechodzimy do wydarzeń z udziałem głównych bohaterów, mamy już świadomość, że niewinna zabawa z czasem przerodzi się w koszmar i tak właśnie się dzieje. Co ciekawe jednak, pierwsza część filmu jest zdecydowanie bardziej wciągająca, niż druga czy nawet sam finał.
Pierwsze chwile w podzielonym na cztery pokoje tytułowym escape roomie upływają nam na wspólnym (razem z bohaterami) rozgryzaniu poszczególnych łamigłówek i szukaniu sposobu na pomyślne zakończenie „zabawy”. Trzeba przyznać, że projekt lokacji, w której rozgrywa się większość filmu robi niemałe wrażenie. Wszystko zaprojektowano bardzo pomysłowo, a poszczególne etapy gry wymagają współpracy wszystkich postaci.
Paradoksalnie, emocje nieco opadają, gdy gra (czy też sterujący nią nieznajomy) zaczyna oszukiwać, zabijając graczy w sytuacji, w której nie powinno się tego robić. Od tego momentu bohaterowie wiedzą już, że nie na to się pisali, a tłumaczenie, że „wszystko jest częścią zabawy” przestaje obowiązywać.
Kończy się beztroskie pokonywanie zagadek, a zaczyna próba ucieczki z tej śmiertelnej pułapki. Robi się też trochę krwawo, choć do drastycznych pułapek z „Piły” nie jest nawet blisko. Twórcy pozostali zgodni z ideą escape roomu i wszystkie „atrakcje” jakie spotkają bohaterów można pokonać myśląc logicznie, co jednak nie jest mocną stroną niektórych postaci. Do głupot, które robią trzeba się po prostu przyzwyczaić, wierząc, że w sytuacji kryzysowej, nie każdy pozostaje ostoją intelektu.
Finał jest tu pozbawiony błyskotliwego „twistu” fabularnego, ale i tak potrafi zaskoczyć. Nieznany oprawca pozwala pozostać przy życiu jednej z postaci, a do tego twórcy dobitnie sygnalizują nam, że obserwowaliśmy tylko ułamek z tego, co ten nikczemny jegomość jest w stanie zorganizować.
Kontynuacja już powstaje, co oznacza, że wrócimy jeszcze do „Escape Roomu” i być może będziemy bawić się lepiej. Pierwsza wizyta, jak to często bywa, odbywała się w pokoju dla początkujących. Nie wszystko poszło idealnie, nie każdy odnalazł się w tej konwencji i nie każdy pracował na końcowy sukces drużyny. Teraz zwyczajnie mamy ochotę na więcej, już na poziomie krwisto-zaawansowanym!
Michał Derkacz
Escape Room, reż. Will Wernick, prod. USA, czas trwania 89 min, dystr. Forum Film Poland, polska premiera 19 stycznia 2018
Film zobaczyłem w kinie Cinema City Wroclavia.
Czytaj także: Horror "Escape Room" będzie miał kontynuację >>
fot. materiały prasowe