Cudowny chłopak - recenzja
2018-01-22 11:14:50Są filmy, po których seansie przez jakiś czas czujemy się lepszymi ludźmi. Pokazują wyjątkowość, która kryje się w pozornie zwykłych sytuacji życiowych. Filmy te udowadniają, że w ludziach istnieją spore pokłady dobra i wrażliwości. Stephen Chbosky i współpracujący z nim scenarzyści postawili sobie trudne zadanie. Mieli opowiedzieć historię chłopca ze zdefomowaną twarzą, który zaczyna naukę w zwykłej szkole. Problem odmienności i tolerancji jest dość delikatny i wymaga sporej wrażliwości. Łatwo bowiem przesadzić, przedstawiając temat w sposób za bardzo naturalistyczny albo zbytnio „cukierkowy”. Innym problemem jest to, żeby historia została opowiedziana wiarygodnie pod względem psychologicznym. Właśnie takie wyzwania stały przed twórcami "Cudownego chłopaka". Czy to dobry film? Przeczytaj recenzję!
Głównym bohaterem opowieści jest Auggie Pullman (Jacob Tremblay). Chłopiec urodził się z wadą genetyczną. Z powodu wielu operacji ma zdeformowaną twarz, którą zazwyczaj skrywa pod hełmem. Do tej pory Auggie uczył się w domu, jednak rodzice postanowili, że już czas wysłać syna do zwykłej szkoły.
Chłopiec posiada spory talent do fizyki i chemii. Ponadto marzeniem bohatera jest podróż na Księżyc. Przekroczenie progu szkoły to jednak dla Auggiego i jego rodziny wydarzenie tej samej wagi, co postawienie pierwszego kroku na Srebrnym Globie.
Niezwykle istotna w całej historii jest rodzina chłopca. W poruszający sposób sportretowana przez Julię Roberts matka poświęciła swoją karierę, żeby opiekować się dzieckiem. Sytuacja zmusiła bohaterkę do zrezygnowania z kariery naukowej i zawodowej. Przez kilka lat była nauczycielką Auggiego i podjęła wspólnie z mężem trudną decyzję o wysłaniu dziecka do szkoły.
Bardzo ważną rolę odgrwa tu też starsza siostra głównego bohatera, Via (Izabela Vidovic). Młodszy brat miał być jej "prezentem" urodzinowym. Okazało się jednak, że przez poważne problemy zdrowotne Auggiego, rodzice nie poświęcali Vii tak dużo uwagi. Ciekawym zabiegiem narracyjnym okazuje się to, że część historii została opowiedziana także z perspektwy siostry. Wzbogaca to zdecydowanie seans. Pokazuje złożoność sytuacji, które obserwujemy.
Nie sposób zapomnieć o ojcu (Owen Wilson). Nie poświęcamy mu może tyle uwagi, co pozostałym członkom rodziny, jednak jest to też bardzo ważna postać. Porady, których udziela Auggiemu są bardzo celne. Ojciec posiada jednocześnie umiejętność rozładowania napięcia i jest bardzo wyrozumiały.
Bardzo wiarygodnie zostały nakreślone też pozostałe postacie. Na drugim planie mamy m.in. Mirandę (Danielle Rose Russell), przyjaciółkę Vii. Postać ta dostaje trochę czasu ekranowego i dowiadujemy się więcej o niej i jej relacji z rodziną Pullmanów. Interesujący są też koledzy Auggiego z piątej klasy, wychowawca, a także dyrektor szkoły. Każda z postaci wnosi coś ważnego do historii.
Jedynym minusem (choć nieco naciąganym) jest fabuła, która w pewnym momencie zmierza w zupełnie niewiadomym kierunku. Brak tutaj pewnej ciągłości. Są to jednak chwilowe problemy i niedługo potem wszystko wraca na właściwe tory.
Czy "Cudowny chłopak" to tylko "wyciskacz łez"? Rzeczywiście niektóre sceny wydają się odpowiednio wykalkulowane, aby wywołać pewien efekt. W niektórych momentach można uronić łezkę, jednak w tym filmie wzruszające momenty nie są zbyt nachalne.
Film Chbosky'ego to propozycja bardzo wartościowa. Porusza uniwersalne tematy, o których zawsze warto dyskutować. Siła najnowszego obrazu Chbosky'ego tkwi w prostocie przekazu i wielkiej wrażliwości twórców. Jednocześnie formalnie film jest dość atrakcyjny i ogląda się go z wielkim zainteresowaniem m.in. dzięki zabiegowi fabularnemu polegającemu na opowiedzeniu historii z perspektywy kilku osób.
Okazuje się, że dobroć i życzliwość mogą być pokazane w sposób ciekawy. "Cudowny chłopak" to jednak nie tylko dobry "feel good movie", ale też obraz, który daje widzowi kilka tematów do przemyśleń.
Kacper Jasztal
fot. materiały prasowe
Film zobaczyłem w Dolnośląskim Centrum Filmowym we Wrocławiu.
Cudowny chłopak, reż. Stephen Chbosky, prod. USA, Hongkong, czas trwania 113 min., dystr. Monolith Films, polska premiera 19 stycznia 2018