Z eks mu/jej do twarzy
2010-05-04 13:24:17Całkiem przyjemna w odbiorze historia byłego małżeństwa, które w nietypowych okolicznościach ponownie trafia na trakt miłości.
On to były policjant, mieniący się obecnie „łowcą nagród” i parający się doprowadzaniem ludzi przed oblicze wymiaru sprawiedliwości. Ona to rozchwytywana reporterka z ogromnym dekoltem, która stara się rozwikłać zagadkę tajemniczego samobójstwa i trafia na niebezpieczny trop, przez co nie stawia się na rozprawie sądowej w sprawie o pobicie policjanta. On otrzymuje zadanie schwytania jej w zamian za sowite wynagrodzenie. Ona nie może pozwolić, aby zaprzepaścił jej ciężką pracę i szansę na sławę. A ich spotkaniom, potyczkom, utarczkom i ucieczkom towarzyszą stare, nierdzewiejące animozje i przytyki do przeszłości. Oto Milo Boyd (Gerard Butler) i Nicole Hurly (Jennifer Aniston), szczęśliwe (eks)małżeństwo.
Bardzo ciekawym jest obserwowanie rozwoju kariery aktorskiej Gerarda Butlera, która, według mnie, zaczęła się dla niego dopiero po sukcesie „300” Zacka Snydera (chociaż ostatnio odkryłem z zafascynowaniem, że odegrał on rolę Draculi w filmie „Dracula 2000”). Od tego czasu Butler raz krzyczy „This is Sparta” i w sensacyjnych realiach odgrywa role twardzieli, a z kolei innym razem niemal wyśpiewuje „This is love, baby”, biorąc udział w sentymentalnych opowiastkach na temat triumfu miłości. Na całe szczęście, także w tych ostatnich zachowuje sporo swojego testosteronu i zazwyczaj nie jest potulnym i grzecznym chłopcem (patrz: „Brzydka prawda”).
Natomiast dla Jennifer Aniston komedie romantyczne to aktorska codzienność. Zastanawia mnie, czy ciążąca na niej łatka „Przyjaciół” jest główną przyczyną tego, że nie miała ona jeszcze w swojej karierze w zasadzie żadnej ambitnej roli. Ale z drugiej strony, czy to źle? Aniston może przynajmniej poszczycić się mianem współkrólowej gatunku pt. komedia romantyczna, dzierżąc złotawy diadem razem z Meg Ryan.
„Dorwać byłą” jest stuprocentowym potwierdzeniem powyższych opisów. Gerard Butler jest nie do końca grzeczny, a Jennifer Aniston wzorcowo odgrywa rolę, którą powtarza w zasadzie od 1994 roku. Obydwoje weszli w niezłą interakcję na ekranie, a ich wspólna gra ma w sobie coś magnetycznego. Sam film jest niczym fajowy prezent, zapakowany w kilka szarych i wymiętych pudełek – na początku nie zachwyca, ale w miarę rozrywania tektury wyłania się coś, co ogląda się naprawdę miło, od czasu do czasu zanosząc się głośnym śmiechem. „Dorwać byłą” rozkręca się jak przyspieszający Trabant, aby tak samo, jak on pasażerom, zaoferować widzom ostrą jazdę bez trzymanki. Kolejne gagi okazują się być coraz bardziej zabawne, a cała obsada sprawia wrażenie bardziej zgranej. Najwspanialszym bohaterem filmu jest dla mnie Stewart (Jason Sudeikis), którego każdorazowa wizyta na ekranie okazuje się być iskrą do dynamitu śmiechu.
Reżyser „Dorwać byłą”, Andy Tennant, ma już na swoim koncie jeden komediowy sukces – nakręcił on bowiem film „Hitch”, który został bardzo ciepło przyjęty przez widzów. Jego najnowsze dzieło raczej nie dorównuje historii czarnoskórego doradcy miłosnego, ale ogląda się je równie miło i przyjemnie. Prosta, hollywoodzka opowiastka z jeszcze prostszym morałem, który w ciemno można odgadnąć już po zobaczeniu plakatu – to właśnie „Dorwać byłą”. Idealny film dla relaksu, konsumpcji popcornu i ewentualnej re-fascynacji swoją drugą połówką.
Wojciech Busz
(wojciech.busz@dlastudenta.pl)
Recenzja powstała dzięki: