Teresa Palmer od piątku w "Wiecznie żywym"
2013-02-26 10:04:24Teresa Palmer, gwiazda „Jestem numerem 4” i hitu polskich kin „Uczeń czarnoksiężnika” zakochuje się w… nieumarłym. "Wiecznie żywy" w kinach od 1 marca.
Teresa Palmer urodziła się w 1986 roku w Adelajdzie. W 2003 roku ukończyła Mercedes College. Największą popularność zdobyła dzięki roli Violet Nottingham w filmie „Opowieści na dobranoc” oraz jako Lucy w filmie „December Boys – Grudniowi chłopcy”, gdzie zagrała wspólnie z Danielem Readclifem, znanym z tytułowej roli w serii filmów o Harrym Potterze. Obecnie aktorka mieszka w Los Angeles. Teresa Palmer ma na koncie mimo młodego wieku kilka znaczących ról. W 2006 roku zagrała rolę Vanessy w filmie „The Grudge – Klątwa 2”, w 2010 roku pojawiła się w filmie „Uczeń czarnoksiężnika”, a w 2011 roku wystąpiła w filmie „Jestem numerem 4”. Tak opowiada o filmie „Wiecznie żywy”
Związek z zombie…
Jak można sobie wyobrazić, jestem bardzo ostrożna… W ciągu ostatnich lat po apokalipsie, jak wiemy, zombie próbowali atakować nas, ludzi, i jeść. Więc między nami jest dość dziwna dynamika. Na początku jestem absolutnie przerażona, potem jednak on okazuje się słodkim i miłym facetem. On jednak ma uczucia! I słucha Franka Sinatry, jest kolekcjonerem i – co najważniejsze – ma serce. Nie mogę w to uwierzyć, tak naprawdę nie wiem, co widzę, kogo widzę. I zdaję sobie sprawę, że nie miałam racji co do tych chodzących trupów. To nie są po prostu martwi ludzie bez uczuć, nadziei i marzeń. Oni nie chcą być martwi. Chcą być, jak my.
Patrzenie na rozwój ich związku jest niesamowite.
Dlaczego Julie udaje się przeżyć spotkanie z zombie?
R mnie chroni. W scenie w laboratorium udaje przed resztą zombie, że zabiera mnie, żeby móc mnie zjeść później. Potem chodzimy bez celu aż w końcu lądujemy w jego kryjówce i tam spędzamy czas. Zombie na pewno byli w szoku, kiedy odkryli, że R kumpluje się z normalną, żywą dziewczyną. Nikt wcześniej wśród zombie tego nie robił. Dziwi ich, że potrafi kontrolować swoje żądze. Przecież zombie, żeby przetrwać, muszą jeść ludzi. A R spędza ze mną osiem czy dziewięć dni i nie dość, że nie zjadł mnie to nie zjadł też nikogo innego.
ip