"Tajemnice Manhattanu" - mdły Brody i przerażający Scott [RECENZJA]

Nowa produkcja w reżyserii Brain'a Decubellis'a oparta jest na powieści pod tym samym tytułem.  Niejednego widza przyprawi ona o ciarki, przybierając ciekawą formę thrillera psychologicznego,  ale potrafi też zawieść niewykorzystanym potencjałem aktorskim.

W "Tajemnicach Manhattanu" poznajemy zobojętniałego, znudzonego swoim życiem dziennikarza śledczego - Portera Wrena, którego gra laureat Oscara, Adrien Brody. Wren to ojciec oraz mąż, który twierdzi, że w tym mieście wszystko jest na sprzedaż. Mężczyzna traci zainteresowanie  zawodem, sprowadzając swoje zajęcie jedynie do zapewnienia bytu rodzinie. Lecz kiedy na jednym z redakcyjnych przyjęć poznaje młodą, piękną, a przede wszystkim tajemniczą Caroline Crowley, coś w Porterze pęka. Bohater postanawia "zatopić się" w świat intrygującej kobiety.

Pani Crowley, to typowa młoda wdówka, potrzebująca oparcia, a zarazem wyjaśnienia przyczyny nietypowej śmierci swojego sławnego męża. Kobieta na pierwszy rzut oka wydaje się postacią szablonową i nieciekawą lecz wraz z rozwojem akcji filmu, doprowadza Portera do granic jego możliwości, mieszając fakty i wplątując dziennikarza w intrygę znacznie głębszą niż widz może się spodziewać.

Przy takich możliwościach, jakie oferuje materiał źródłowy aż prosiło się, by w pełni wykorzystać aktorski potencjał Brody'ego oraz (nieznanej szerszej publiczności) Yvonne Strahowski. Niestety, ich postacie zostały źle napisane i sprawiają, że w trakcie  seansu zastanawiamy się, czy zamiast na thriller psychologiczny, nie trafiliśmy na nieco bardziej erotyczną wersję typowej komedii romantycznej.

Naszpikowany nagością i napięciem erotycznym film, miał stworzyć obraz prawdziwy i szczery, jednak gdy widz otrzymuje powierzchowne i ckliwe dialogi niczym z harlequina, całe napięcie opada. Film nabiera barw, gdy publiczność poznaje postać męża-nieboszczyka, Simona Crowley'a, sławnego ekscentrycznego reżysera, którego śmierć stoi pod znakiem zapytania i staje się głównym wątkiem filmu.

Campbell Scott, wcielający się w Simon'a, stworzył postać, która intryguje widza i zadziwia już od początku. Wraz z rozwojem akcji, bohater ten zaczyna przerażać głównych bohaterów i nas - widzów. Aktor dostarcza nam mocnych wrażeń i prezentuje całą paletę patologicznych zachowań. Pokazuje też zupełnie nowe znaczenie małżeństwa, przez co traktujemy go jako wiarygodnego bohatera z krwi i kości. W przeciwieństwie do postaci Portera, którego inteligencja i umiejętność dedukcji zostają spłycone do granic możliwości, a postać jest szara i pospolita. Dialogi zostały napisane bez polotu, a nad całością unosi się aura zaprzepaszczonego potencjału.

"Tajemnice Manhattanu" potrafią zapaść w pamięć dzięki oryginalnej roli Scott'a, jednak pozostawiają po  sobie niesmak, po spłyconej i słabo opowiedzianej historii. Współczesny Nowy Jork to miejsce, które zasługuje na znacznie lepiej opowiedzianą, ciekawszą historię.

Zuzanna Sawicka

Tajemnice Manhattanu, reż. Brian Decubellis, prod. USA, czas trwania 113 min, dystr. Next Film, polska premiera 15 maja 2016