Sophie Marceau nimfomanką. Potrzebuje pięciu facetów dziennie
2015-03-18 11:32:27- Jednorazowy seks to za mało – przekonuje Sophie Marceau! Była dziewczyna Bonda powraca na ekrany kin jako nimfomanka, w uwielbianej przez Francuzów komedii „Seks, miłość i terapia”. Błyskotliwa, damsko-męska opowieść o tym, jak się (za)kochać w Paryżu trafi do Polski 20 marca. O figlowaniu z panami przebranymi za pluszaki i pięciu partnerach dziennie opowiada nagrodzona Cezarem gwiazda najnowszego filmu reżyserki „Salonu piękności Venus”.
- Judith ma jakiś problem. Mogłaby zajadać się słodyczami, brać narkotyki, ale ona jest uzależniona od seksu! Potrzebuje pięciu partnerów dziennie. Ten nałóg ją uspokaja i dobrze na nią działa... – mówi Marceau. - To postać, która na swój sposób mnie rozczula. Widzę w niej beztroską dziewczynkę, która nigdy się nie złości, nie jest zgryźliwa ani zepsuta. Przyjmuje wszystko takim, jakie jest.
Pomimo całego entuzjazmu, Marceau mogła nawet nie znaleźć się w tym projekcie. Okazuje się, że reżyserka „Seks, miłość i terapia”, Tonie Marshall, długo wahała się, czy zaproponować jej rolę Judith. - Krepowała się! – śmieje się aktorka. - Nawet mój agent miał wątpliwości, czy zainteresuje mnie ten scenariusz. Ale skoro jego autorką była Toni, to bardzo chciałam go przeczytać i nieźle się bawiłam. Była to okazja, aby w lekki i prosty sposób sprawdzić się w czymś całkiem dla mnie nowym. Podobało mi się napięcie w tej historii, gdzie mamy do czynienia z gorącym tematem, który przy okazji wywraca reguły komedii. Film daje dużo powodów do śmiechu. Opowiada o związkach i pozorach, o relacji z innym człowiekiem, o uwodzeniu…
Przy okazji w komedii pojawi się też kilka nieprawdopodobnych, zabawnych momentów – scen rozgrywających się w snach i przywidzeniach bohaterów. - Na przykład obraz nagich mężczyzn, przywołany jednym skinieniem głowy – tłumaczy Marceau. - On uspokaja Judith niczym pluszowa maskotka. To może wydawać się dziwne, ale to jej azyl, schronienie. W zasadzie każdy z nas ma takie miejsce w głowie, własny sposób, aby nie pogubić się, nie zatracić punktu odniesienia do rzeczywistości. Scena z mężczyznami przebranymi za zwierzęta – olbrzymie, pluszowe bestie – pokazuje wyobrażenie bohaterki o świecie bez społecznych czy autorytarnych uprzedzeń – dodaje laureatka Cezara.
Źródło: Kino Świat