Recenzje - Kino

Powrót człowieka z żelaza

2010-05-07 11:34:23

Druga część przygód bohatera w niezniszczalnym kombinezonie, choć nieco odstająca od poprzedniej, to nadal znakomita dawka rozrywki prosto z Hollywood.


Stany Zjednoczone Ameryki mogą czuć się bezpiecznie. Pół roku po ujawnieniu prawdziwej tożsamości Iron Mana, świat stał się stabilny, a dzieci mogą w spokoju dłubać w nosie w piaskownicy, bez obawy, że za chwilę staną się ofiarą ataku terrorystycznego. Miliarder Tony Stark (ponownie w tej roli Robert Downey Jr.) ciężko okupuje jednak swoją podwójną tożsamość – komisja parlamentu USA chce, aby oddał on swoją metalową kieckę rządowi, gdyż w prywatnych rękach rzekomo stanowi ona wielkie niebezpieczeństwo. Ponadto, Stark ma o wiele większy problem – pallad, który napędza jego świecące serduszko-reaktor, powoli go zabija, zanieczyszczając jego krew, co stawia naszego znudzonego geniusza przed koniecznością wynalezienia jakiegoś substytutu tego radioaktywnego pierwiastka – a nie jest to przysłowiowa bułka z ogórkiem. W międzyczasie, w siedlisku zła –  do tej roli została zaprzęgnięta Moskwa – pewien wytatuowany koleżka o urodzie aktora po wieloletnich przygodach z botoksem (a jakże, Mickey Rourke na pokładzie), nieodłącznej wykałaczce w buzi i imieniu Ivan, konstruuje w zaciszu swojej piwnicy reaktor łukowy, który wkrótce ma przysporzyć Iron Manowi sporo kłopotów. Zapowiada się ostra jatka.

Pierwsza część Iron Mana, którą mieliśmy okazję zobaczyć w 2008 roku, była nie lada zaskoczeniem. Wyreżyserowana z polotem, zaopatrzona w dawkę solidnych efektów specjalnych i humorystyczne akcenty, przez co oglądało się ją wyśmienicie, rozsypując na siebie okruszki z popcornu. Powołując się na kolejną mądrość ludową – brzuch rośnie w miarę jedzenia – kolejna odsłona przygód komiksowego miliardera, który stał się superbohaterem, stanęła przed zadaniem sprostania oczekiwaniom widzów, ośmielonych jakością poprzedniej.

Co więc otrzymaliśmy tym razem? Tak naprawdę mniej więcej to samo. Znowu dużo blasków, błysków, trzasków, huków i innych elementów, składających się na audiowizualną orgię. Efekty specjalne są tu po prostu olśniewające – wspaniałe pomysły, które zawierały komiksy z Iron Manem, zostały przez twórców filmu w sposób genialny zekranizowane. Ivan Vanko alias Whiplash to w komiksie czarny charakter z zielonymi „pejczami”. W filmie jego broń to połączenie zeusowego pioruna i ulubionego oręża Zorro. Gdy Whiplash po raz pierwszy pojawia się na ekranie – podczas wyścigu w Monaco – sprawia on wrażenie piorunujące, dosłownie i w przenośni. Cały epizod w tym niesamowitym księstwie należy do zdecydowanie najlepszych scen „Iron Mana 2”, dodatkowo będąc okraszonym genialnym w tych scenach podkładem muzycznym.

Spoglądając na technikę, jaką dysponuje Tony Stark, pozostaje tylko marzyć, aby kiedykolwiek powstała ona w rzeczywistości. W pełni interaktywny komputer, potężne źródła prawie czystej energii, zaawansowane technologie, pozwalające pokonać prawa bezlitosnej natury, która nie wyposażyła ludzi w upragnione skrzydła -  te oto aspekty wywołują u widza delikatny ślinotok i wysuszenie śluzówek w gałkach ocznych. Z drugiej strony, gdyby każdy miał możliwość latania, na niebie zrobiłoby się niedługo zapewne tak tłoczno, jak na naszych cudownych, polskich drogach w każdym większym mieście naszego pięknego kraju.

Myślę, że rozważania natury metafizycznej są w przypadku „Iron Mana 2” nieco zbędne. Oczywiście można przywołać sentencję, która przyświeca wszystkim superbohaterom Marvela: „w parze z wielką siłą idzie wielka odpowiedzialność” i pod tym kątem przeanalizować cały film. Ale z drugiej strony, takie produkcje powstają po to, żeby widz  mógł oddać się w pełni niezobowiązującej rozrywce i po prostu podelektować się serwowanym mu daniem głównym, które w tym przypadku okazuje się wyjątkowo smaczne.

Odwieczne prawo kina, od którego są tylko nieliczne wyjątki, grzmi ze swoich srebrnych tablic: sequel jest zazwyczaj gorszy niż oryginał. Z przykrością muszę stwierdzić, że „Iron Man 2” nie należy do owych wyjątków. Film ogląda się podobnie dobrze, jak poprzednią część, ale czegoś mu brakuje. Wersja z 2008 roku miała w sobie świeżość rybki wyłowionej prosto z morza, która chwilę przedtem zajmowała się tylko konsumpcją planktonu. W porównaniu do niej, „Iron Man 2” jest jak stoiska rybne w hipermarketach. Nie potrafię nawet zdefiniować, czego tak naprawdę mi zabrakło. Może to kwestia mniej ciętych dialogów, może znudzenie kolejnym schematem dobry-zły-ostateczna potyczka. Na pewno nie chodzi tutaj o obsadę, która wykonała naprawdę dobrą robotę, z Robertem Downey Jr. na czele.

Na koniec chciałbym podziękować polskiemu dystrybutorowi, że nie zdecydował się na przetłumaczenie tytułu na naszą ojczystą mowę. Gdyby to bowiem uczynił, wiekowy mentor polskiego kina, Andrzej Wajda, mógłby albo posądzić kogoś o plagiat, albo ulżyć sobie zatrzymaniem akcji serca. A wam polecam zobaczenie „Iron Mana 2” w kinie – na srebrnym ekranie prezentuje się on zapewne o niebo lepiej, niż na nawet najlepszym komputerowym monitorze. Nie zwracajcie uwagi (tym razem!) na moje niedefiniowalne zastrzeżenia – na pewno będziecie się świetnie bawić, chociaż człowiek w żelaznej masce bez Leonardo di Caprio to już nie to samo.

Wojciech Busz
(wojciech.busz@dlastudenta.pl)

Recenzja powstała dzięki:




Słowa kluczowe: Iron Man 2, Robert Downey Jr., recenzja, kino, premiera, film, cinema city, Mickey Rourke,Tony Stark
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Andrew Scott, Ripley
Ripley - recenzja serialu

Serial Netflix to nowa ekranizacja książki "Utalentowany pan Ripley".

Kolor purpury
Kolor purpury (2024) - recenzja DVD

Czy warto zobaczyć remake musicalu Stevena Spielberga?

Civil War
Civil War - recenzja

Dlaczego jest to jeden najlepszych filmów 2024 roku?

Polecamy
slasher
W lesie dziś nie zaśnie nikt - recenzja

Czy pierwszy polski slasher zapisze się godnie w historii rodzimego kina?

Chrzciny
Chrzciny - recenzja przedpremierowa

Oceniamy pełnometrażowy debiut fabularny Jakuba Skoczenia.

Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Kolor purpury
Kolor purpury (2024) - recenzja DVD

Czy warto zobaczyć remake musicalu Stevena Spielberga?

Andrew Scott, Ripley
Ripley - recenzja serialu

Serial Netflix to nowa ekranizacja książki "Utalentowany pan Ripley".

Popularne
25 najlepszych filmów wszech czasów
25 najlepszych filmów wszech czasów

Magazyn "Empire" wybrał najlepsze filmy wszech czasów. Zapraszamy do obejrzenia ścisłej czołówki rankingu!

Najlepsze filmy dla zjaranych ludzi
Najlepsze filmy dla zjaranych ludzi

Dym w płucach często łączy się z oglądaniem filmów. Prezentujemy 20 idealnych filmów na wieczór z zielskiem.

12 najlepszych filmów psychologicznych
12 najlepszych filmów psychologicznych

Przedstawiamy najlepsze filmy psychologiczne, które każdego oglądającego zmuszą do refleksji!