Po premierze Miasta 44. Krytycy podzieleni [RECENZJE]
2014-07-31 10:13:02W środę 30 lipca tysiące warszawiaków oglądało na Stadionie Narodowym długo oczekiwany film Jana Komasy „Miasto 44”. Nowe dzieło reżysera „Sali samobójców” mocno podzieliło polskich krytyków. „To nieudolny film dla młodzieży” – pisze Wojciech Engelking w serwisie naTemat.pl. Marcin Wikło z prawicowego portalu wPolityce.pl zaznacza zaś, że „film się obronił” i przewiduje, że „to symboliczny, definitywny koniec Andrzeja Wajdy w polskim kinie”.
W recenzjach nie brakuje porównań „Miasta 44” do „Kanału” i „Eroici”, wiele miejsca poświęca się również brutalnym scenom, których u Komasy nie brakuje. Do regularnej dystrybucji film o Powstaniu Warszawskim wejdzie 19 września.
Miasto 44 - recenzje
Tadeusz Sobolewski – Gazeta Wyborcza
Groza narasta, ale estetyka transu, w jakiej opowiedziany jest ten film, oswaja z potwornością. Jatka zostaje wpisana w szereg innych kinowych jatek, realnych i nierealnych. Widz zostaje postawiony w sytuacji bohaterów, poddany terapii szokowej. Oglądając "Szeregowca Ryana" Spielberga, miało się wrażenie, że któraś ze śmigających na ekranie kul trafi w końcu widza. Tu jest niby podobnie. Zasadnicza różnica polega na tym, że w "Mieście 44", gdzie pozornie tyle się dzieje, dramaturgia jest dość wątła. Można zresztą nie przepadać za Spielbergiem (arcydziełem kina wojennego jest "Cienka czerwona linia" Malicka), ale u niego po odjęciu efektów dramat pozostaje.
(…)
Widz żądny silnych wrażeń dostanie je w skali 1:1. Kino mówi: popatrz, to wszystko działo się naprawdę, mogłeś w tym brać udział. Jednak to imitacja. Chwilami doskonała, ale tylko imitacja zdarzeń, konfliktów, dramatów. Imitacja wielkiego kina.
Barbara Hollender – Rzeczpospolita
Powstał film pasjonujący. Młody reżyser nie ocenia, nie zagląda do gabinetów polityków, nie podsłuchuje narad dowództwa. Nie pokazuje żołnierzy. Opowiada o chłopcach i dziewczynach u progu życia, którzy poszli walczyć, bo chcieli czuć się wolni. (…) Komasa odtworzył powstańczą Warszawę z pietyzmem. Wszystko w tym filmie tchnie prawdą. A jednocześnie reżyser mówi bardzo nowoczesnym językiem. Mnoży sceny wstrząsające, kręcone bez znieczulenia. Pokazuje horror, ale czy nie tak dzisiaj trzeba mówić o wojnie?
Wojciech Engelking – naTemat.pl
Robienie filmu o Powstaniu Warszawskim, chcąc nie chcąc, oznacza dla reżysera konieczność opowiedzenia się po jednej ze stron w tak zwanej wojnie polsko-polskiej. Albo: po stronie niepokornych prawicowców, którzy utrzymują, że Powstanie było bohaterskim zrywem, albo po stronie jego liberalnych krytyków, zauważających bezsensowną zagładę Warszawy i jej ludności cywilnej. Komasa chciał tego opowiedzenia się uniknąć - i zrobić film dla wszystkich.
Skończyło się tym, że nie zrobił filmu dla nikogo (oprócz, oczywiście, młodzieży - mówiąc brzydko, gimbazy - która potraktuje „Miasto 44” zapewne równie łaskawie jak „Salę samobójców”).
Marcin Wikło, wPolityce.pl
(…) takiego filmu jeszcze w Polsce nie było. Komasie należą się brawa, za niewątpliwą odwagę, którą trzeba mieć, aby Powstanie Warszawskie pokazać właśnie tak, momentami komiksowo, chwilami brutalnie, czasem jak komputerową grę. Są momenty zaskakujące, są i ocierające się o kicz, jak miłosne uniesienia bohaterów - kiedy się kochają świat nabiera kolorów, wszystko wokół zastyga, strzały milkną, a my kochanków widzimy, jak w „Matriksie” sfilmowanych wokoło… Cóż, takie czasy. Ale może właśnie dlatego chyba jeszcze większe brawa należą się tym, którzy zaryzykowali i dali na to młodemu (wciąż) reżyserowi pieniądze, na pewno niemałe.
Miasto 44, reż. Jan Komasa, prod. Polska, czas trwania 90 min, dystr. Kino Świat, premiera 19 września 2014
Zebrał: MAS