Pitbull: Niebezpieczne kobiety - taki film to kryminał [RECENZJA]
2016-11-12 20:08:52Patryk Vega, po wielkim sukcesie filmu "Pitbull: Nowe porządki", postanowił znacznie przyspieszyć produkcję kontynuacji, zgodnie z zasadą: Kuj żelazo, póki gorące. "Niebezpieczne kobiety" ujrzały światło dzienne ledwie kilka miesięcy później i widać to na każdym kroku. Powiedzmy sobie szczerze - nie wyszło to filmowi na dobre.
"Pitbull: Niebezpieczne kobiety" to film szalenie chaotyczny, którego konstrukcja jest kompletnie nieprzemyślana. Brak tu spójności narracyjnej, co przy tak ogromnej ilości postaci i wątków, zaburza odbiór i utrudnia zagłębienie się widza w historię. Kolejne sceny nie łączą się ze sobą w logiczny sposób, a dłużyzny ze środkowej części są nadrabiane pod koniec, gdy nagle akcja raptownie nabiera tempa i mknie szaleńczo w stronę zakończenia.
Vega ewidentnie chciał złapać dwie sroki za ogon - przedstawić zupełnie nową historię kryminalną, która tym razem skupi się na mafii paliwowej oraz ponownie ukazać losy wszystkich bohaterów, których polubiliśmy w "Nowych porządkach". Zrobił to, ale bardzo nieudolnie. Stara gwardia, choć nadal fajna, jest tu (o zgrozo) kompletnie niepotrzebna. Serio! Gdyby wyciąć ze scenariusza wszystkie wątki z udziałem Majamiego (Piotr Stramowski), Olki (Maja ostaszewska) czy Stracha (Tomasz Oświeciński), fabuła tylko by zyskała. Byłaby bardziej konkretna, zwarta, wciągająca.
Zdecydowanie ciekawiej wypadają losy nowych postaci, czyli kobiet, na których Vega miał skupić się tak mocno. Perypetie młodej policjantki, Zuzy (Joanna Kulig) i jej kontakt z doświadczonym Gebelsem (Andrzej Grabowski), skomplikowane przypadki Drabiny (Alicja Bachleda Curuś) czy problemy Somalii (Magdalena Cielecka) są na tyle interesujące, że zasługiwały na więcej czasu ekranowego, niż durne dowcipy, którymi zasypali nas twórcy. Niestety, błędnie rozłożono akcenty fabularne, choć oczywiście łatwiej reklamować film komiczną sceną ze Strachem niż skomplikowanymi problemami rodzinnymi bohaterek.
Na osobny akapit zasługują filmowi złoczyńcy. Cukier (Sebastian Fabijański) jest kreowany na tajemniczego, bystrego i bezwzględnego gościa o złożonym charakterze. Po części dobrze to wyszło, a aktorowi nie można odmówić charyzmy, jednak postać ta jest w wielu punktach kompletnie przerysowana, a jego bełkotliwe, narkotyczne stany, nadają się bardziej do komiksu o Batmanie, niż solidnego, polskiego kryminału. Do karykatury sprowadzono też pomysłodawcę paliwowych przekrętów, w którego wcielił się Artur Żmijewski.
"Pitbull: Niebezpieczne kobiety" na szczęście robi dobrze jedną rzecz. Podobnie jak poprzednie części, celnie punktuje głupoty systemu wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju, zwracając uwagę na luki prawne, procedury policyjne i łatwość, z jaką sprytny adwokat może wybronić każdego gangstera. Patryk Vega w tym elemencie, chyba na stałe, zajmuje topowe miejsce wśród polskich reżyserów.
To jednak zbyt mało, by z czystym sumieniem polecać najnowszego "Pitbulla". To film znacznie słabszy niż "Nowe porządki". Brak tu tej werwy, emocji i polotu. To produkcja, która chciała zrobić wszystko lepiej i bardziej, a to udaje się tylko nielicznym kontynuacjom. Tym razem klimat pierwszego "Pitbulla" gdzieś się ulotnił. Oby nie na zawsze.
Michał Derkacz
Pitbull: Niebezpieczne kobiety, reż. Patryk Vega, prod. Polska, czas trwania 135 min, dystr. Kino Świat, polska premiera 11 listopada 2016