Ostatnia rodzina - niedoceniony talent [RECENZJA]
2016-10-03 11:33:3130 września odbyła się premiera filmu "Ostatnia rodzina" w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego. Film otrzymał bardzo dobre recenzje krytyków. Najpierw Andrzej Seweryn został nagrodzony na festiwalu w Locarno za rolę Zdzisława Beksińskiego, a następnie film dostał główną nagrodę na festiwalu filmowym w Gdyni.
Na ten film czekało wiele osób i nie byli to tylko fani twórczości Zdzisława i Tomasza Beksińskich, ale też osoby które chciały poznać historię tak docenionych polskich artystów. Założeniem twórców "Ostatniej Rodziny" było pokazanie Beksińskich bardzo społecznie, "normalnie", jako ludzi, którzy oprócz artystycznych osiągnięć mieli także swoje prywatne zmartwienia i problemy.
Jednak wątek Beksińskich (Zdzisława, a zwłaszcza Tomasza), jako artystów, został bardzo mocno pominięty, co niestety może rozczarować osoby, dobrze znające ich twórczość. Ci, którzy oczekiwali, że film doceni dokonania artystyczne bohaterów, będą zawiedzeni.
Autorzy filmu powinni mimo wszystko pamiętać, że realizują film o znanych osobach oraz o tym, że twórczość miała w ich życiu ogromne znaczenie. Widzom przedstawiono historię prywatną postaci, której nie są w stanie w pełni poznać.
Mimo to, że obrazy Zdzisława Beksińskiego bardzo często pojawiają się w poszczególnych scenach, a sam Tomasz mówi o różnych okresach twórczości ojca, to twórcy w ogóle nie wspominają o tym, że malarz zyskał sukces za granicą, i że docenili go zwłaszcza Japończycy.
To samo dotyczy Tomasza Beksińskiego. W filmie przedstawiono wyłącznie scenę, kiedy znany radiowiec prowadzi imprezę taneczną z popularnym kawałkiem zespołu Yazoo "Don't go" oraz, kiedy zajmował się tłumaczeniem serii filmów o Bondzie. Wyłączając kilka scen nakręconych podczas audycji radiowych, twórca nie podkreślił bardzo istotnej kwestii wielkiej fascynacji Tomasza muzyką gotycką i alternatywną.
W historii tego dziennikarza nie do pominięcia jest fakt, że był on osobą, która wypromowała nieznanych nam dotąd artystów, i że jako pierwszy prezentował ich utwory w radiu. Dodatkowo postać zagrana przez Dawida Ogrodnika jest zdecydowanie przerysowana. W prawdzie Tomasz był osobą ekscentryczną jednak sceny, kiedy w prawie każdym ujęciu postać zagrana przez Ogrodnika bełkocze i nadmiernie gestykuluje jest dużą przesadą.
Świadczy o tym choćby scena wywiadu z Wojciechem Jagielskim, podczas programu "Wywiad z Wampirem". Widz oglądając tą scenę (i wiele innych) może postrzegać Tomasza jako osobę wręcz niedorozwiniętą. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. "Ostatnia rodzina" przedstawia Tomasza Beksińskiego wyłącznie jako dręczyciela rodziny, z którym zupełnie nie można było porozmawiać.
Szkoda, że twórcy nie podkreślili faktu, że autentyczna postać miała przyjaciół i wielu fanów. Wiele wątków potraktowano pobieżnie. Na przykład - scena katastrofy lotniczej, w której ocalał Tomasz, a w której zginęła jedna z pasażerek. To zdarzenie dziennikarz przeżył bardzo mocno. Inną sceną jest śmierć Zofii Beksińskiej. Reakcja Tomasza Beksińskiego jest pokazana w filmie tylko jako sztuczna, przerysowana histeria syna. W rzeczywistości Tomasz Beksiński, po śmierci swojej mamy zadedykował jej całą autorską audycję w radiowej Trójce.
W filmie jest też mowa o kwestiach rodzinnych poruszanych wyłącznie w literaturze, które dla widza mogą być po prostu niezrozumiałe. Jest to np. scena, kiedy Zofia Beksińska wspomina Piotrowi Dmochowskiemu o tzw. "zwierzątkach domowych". Były to obrazy należące do Beksińskiej. Widz, który nie zapoznał się wcześniej aż tak dobrze z historią tej rodziny, nie będzie wiedział czego dotyczy ta scena.
Powyższe argumenty znajdują swe potwierdzenie w wypowiedzi dziennikarza muzycznego Wiesława Weissa, autora książki o Tomaszu Beksińskim pt. "Tomek Beksiński. Portret Prawdziwy". W jednym z wywiadów wyraził on swoją negatywną opinię na temat filmu "Ostatnia Rodzina" i ubolewanie nad sposobem przedstawienia Tomasza. Weiss nie krył rozczarowania interpretacją postaci swojego przyjaciela w filmie. Pisarz powiedział, że Tomasz został tym obrazem bardzo skrzywdzony.
Mimo wielu uwag i mojej ogólnej negatywnej opinii o "Ostatniej rodzinie", uważam, że film ten zdecydowanie warto zobaczyć. Na pochwałę z pewnością zasługuje gra aktorska. Zwłaszcza Andrzeja Seweryna za rolę Zdzisława Beksińskiego i Aleksandry Koniecznej w roli Zofii Beksińskiej. Niesamowite jest też podobieństwo aktorów do rzeczywistych postaci. Historia całej rodziny skłania do refleksji nad relacjami międzyludzkimi. Nie można także pominąć faktu, że film otrzymał główną nagrodę (Złote Lwy) na festiwalu filmowym w Gdyni. Mimo wszystko, warto docenić to, że debiutujący reżyser, Jan P. Matuszyński, wybrał bardzo trudny i ambitny temat, a jego film przybliża widowni historię wybitnych artystów.
Zuzanna Saik
Ostatnia Rodzina, reż. Jan P. Matuszewski, prod. Polska, czas trwania 124, dystr. Kino Świat, polska premiera 30 września 2016
Film zobaczyłam w Dolnośląskim Centrum Filmowym we Wrocławiu.