Never repress anything (Niebezpieczna metoda)
2011-11-10 11:14:32Inteligentnie zrobiony i wzbogacający intelektualnie widza, niestety w mało przystępnej formie i z niewykorzystanym ogromnym potencjałem – to najkrótsze podsumowanie „Niebezpiecznej metody”.
Już od pierwszych sekund filmu Sabina (Keira Knightley) w szaleństwie krzyczy, robi miny, wyrywa się ją trzymającym i zachowuje się jak opętana. Trafia pod baczne oko doktora Junga (przekonujący Michael Fassbender), który decyduje się na zastosowanie wobec niej nowej metody leczniczej, w całości opartej na rozmowie. Jak się okazuje, Sabina rzeczywiście jest opętana – przez pożądanie i pragnienie bycia upokarzaną, poniżaną. Jung udaje się z tym szczególnym przypadkiem do swojego mentora, Freuda (Viggo Mortensen), w ten sposób rozpoczynając ich długie dysputy na temat podwalin współczesnej psychologii, jednocześnie w wolnych chwilach korzystając z dewiacji swojej pacjentki i odkrywać u siebie niezbadane, ciemniejsze strony własnego charakteru.
Może byłem zmęczony, może jestem za mało inteligentny, ale mnie ten film trochę znudził. Jasne, rozmowy między Freudem a Jungiem pod względem merytorycznym były fascynujące, jednocześnie cała reszta wydała mi się poniekąd bezbarwna. W ostatecznym rozrachunku delikatnie irytująca okazuje się także Keira Knightley, która, jak dla mnie, bardzo chciała zagrać rolę na miarę Oscara – przecież już niejednokrotnie aktorzy odtwarzający niezrównoważonych umysłowo otrzymywali tę prestiżową nagrodę – jednak w tym przypadku forma stała się żarłoczna w stosunku do treści.
O audiowizualnej stronie „Niebezpiecznej metody” nie da się za dużo powiedzieć. Gdyby skleić pojawiającą się muzykę w jeden utwór, prawdopodobnie zmieściłby się na jednej dyskietce. Wypowiedzi o zdjęciach też są raczej utrudnione, gdyż nic zaskakującego, wysublimowanego czy urzekającego w nich nie ma. Widać, że reżyser David Cronenberg skupił się przede wszystkim na treści prezentowanych zagadnień, które przez całą jego karierę były w jego orbicie zainteresowań.
Jednak nawet najbardziej bogata merytorycznie książka może nie zostać doceniona, jeśli będzie napisana w sposób nieczytelny, usypiający wertującego kolejne kartki czytelnika. Wydaje mi się, że „Niebezpieczna metoda” jest właśnie czymś w rodzaju takiego tomiszcza, które zostało stworzone z myślą o tłuszczy, ale bez znajomości jej języka i przyzwyczajeń. Przecież konfrontacja ojców nowoczesnej psychologii to niesamowity potencjał na sztukę teatralną czy film i istnieje ogrom sposobów na przedstawienie tego pojedynku tak, aby był on równie porywający, co dobry film sensacyjny, a przy tym wstrząsający myśleniem widza.
„Niebezpieczna metoda” wywołuje u mnie mieszane uczucia. A czasami pewnych trunków po prostu nie należy łączyć, bo może się to skończyć w pozycji poziomej. Ale jeśli ktoś nie ma problemów z robieniem ze swojej głowy miksera, to film Cronenberga może się okazać nieszkodliwy i ciekawy. Ja osobiście wolę przeczytać dzieła obu geniuszy psychologii i skonfrontować je w domowym zaciszu.
Niebezpieczna metoda, reż. David Cronenberg, prod. Wielka Brytania, Francja, Irlandia, Kanada, Niemcy, czas trwania 94 min, dystr. Monolith Films, premiera 4 listopada 2011
Wojciech Busz
(wojciech.busz@dlastudenta.pl)
Recenzja powstała dzięki uprzejmości: