Recenzje - Kino

Iluzja oszałamia widza. Także na siłę (recenzja)

2013-07-11 17:06:39

Był kiedyś taki brazylijski piłkarz Denilson, swego czasu najdroższy futbolista świata. Jeśli ktoś nie śledził rozgrywek na bieżąco, mógł nim być zachwycony. Fajnie się go oglądało, bo jak już dorwał się do piłki, to schodził na skrzydło, tu zakładał siatkę obrońcy, tam podbił sobie piłkę piętą albo robił przeplatankę i rywal wkręcony w glebę nie wiedział, w którym miejscu się znajduje, a publiczność biła brawo.

Tyle tylko, że drużyna kompletnie nic z tego nie miała - Denilson był bowiem dobry, kiedy trzeba było udawać cyrkowca jak najdalej od bramki. Jak już zbliżał się do pola karnego, to nawet największy kołek nie dał się nabrać na jego zwody i odbierał mu piłkę. Denilson się przewracał, ewentualnie brał na siebie dwóch, trzech obrońców do rogu boiska, gdzie zazwyczaj najlepiej szło mu zamotanie samego siebie. Taka dość głupia analogia z zapomnianym już grajkiem przyszła mi do głowy po obejrzeniu "Iluzji". Ten niezwykle efektowny film rozpoczyna się wyjątkowo intrygująco i przez chwilę wydaje się nawet, że możemy mieć do czynienia z wysokobudżetowym, ale zaskakująco inteligentnym oraz odświeżającym kinem. Niestety w miarę upływu czasu w "Iluzji" akcja się rozłazi, tapla się w coraz większych absurdach, by wreszcie pogubić się w zawiłościach własnego scenariusza oraz chęci oszołomienia widza na siłę za wszelką cenę.

Na początku błyskawicznie poznajemy naszą fantastyczną i całkiem fajnie dopełniającą się czwórkę - mistrz karcianych trików Jessego Eisenberga to ta sama postać, którą ten aktor kreował w "The Social Network". Trochę szkoda, bo już wszyscy wiedzą, że ten zdolniacha umie zagrać bezczelnego i przekonanego o swojej wartości, ale całkowicie asocjalnego typka. Woody Harrelson jak zwykle jest twardzielem, który tym razem posiadł umiejętność czytania ludziom w myślach. Isla Fisher to kobieca wersja Harry'ego Houdiniego, zdolna do wydostania się bez szwanku z rozmaitych ekstremalnych sytuacji. Ekipę dopełnia młody oraz przystojny Dave Franco i to właściwie wszystko, co można o nim powiedzieć. Kieszonkowe sztuczki robią jednak na widzach nieco mniejsze wrażenie niż uwolnienie się z basenu pełnego piranii. Tę grupę iluzjonistów w całość dość pretensjonalnie nazywającą się "czterema jeźdźcami" połączył nieznany mocodawca, a parasol ochronny nad ich wybrykami roztoczył obrzydliwie bogaty właściciel firmy ubezpieczeniowej (Michael Caine). Takiego początku filmu (pierwsze pół godziny naprawdę robią imponujące wrażenie) i obsady dopełnionej przez jak zwykle świetnego Morgana Freemana w roli demaskatora magicznych sztuczek nie powinno się już zepsuć. Twórcom "Iluzji" udało się to jednak zrobić doskonale.

Co jest być może najbardziej magiczne w magii? Proces jej powstawania i żmudnego tworzenia. Co jest natomiast w niej najbardziej interesujące i przykuwające uwagę? Jej finalne zademonstrowanie. W "Iluzji" natomiast dokonano zwrotu i skierowano uwagę na mechanizm jej rozszyfrowania, który jednak niemile ogranicza się do schematów kina akcji. Od momentu, kiedy do gry wchodzą zainteresowani coraz śmielszymi poczynaniami Jeźdźców agenci (Mark Ruffalo i Melanie Laurent), obserwujemy działania iluzjonistów z ich perspektywy. Ja wiem, że w zamierzeniu widzowie mieli otrzymać postaci, z którymi mogliiby się utożsamiać i razem z nimi odkrywać przekręty sprytnej czwórki (albo uwierzyć w ich magię - jak kto woli), ale końcowy rezultat dobitnie udowadnia, że ten film po prostu nie ma reżysera. Louis Leterrier znany z produkcji takich jak "Transporter" każe bohaterom brać udział w totalnie zbędnych wyścigach samochodowych i wikłać się w nierealne, nic nie wnoszące do akcji romanse. Relacja fajtłapowatego Ruffalo i totalnie niemrawej Laurent to główny hamulec tego filmu - jak na osoby przeprowadzające dochodzenie w tak nietypowych sprawach ich metody śledcze motają się pomiędzy tępym parciem do przodu a rozgryzaniem zabitych ćwieków w stylu przypominającym rozwiązywanie kodu Leonarda da Vinci. Gdy na ekranie nie ma Eisenberga albo Harrelsona napięcie widza momentalnie siada. Uaktywnia się z powrotem do maksimum, kiedy załoga iluzjonistów wykonuje jakieś zakręcone przedstawienie, ale Jeźdźcy jak prawdziwi Janosikowie po obrabowaniu bogatego znikają z pola widzenia bez śladu.

O ileż ciekawsza byłaby "Iluzja", gdyby autorzy scenariusza zamiast brnąć w coraz mniej zrozumiałe (i to pewnie dla nich samych) rejony, skupili się na wewnętrznych tarciach w gronie czwórki magików. Przecież aż się prosiło o to, żeby bardziej zarysować konflikt o przywództwo w grupie, relacje pomiędzy Atlasem i Heyley przed ponownym połączeniem sił, pogłębić życiorys McKinneya i jego próbę powrotu na szczyty branży czy wreszcie zaznaczyć ambicję najmłodszego w ekipie Jacka, który wcale nie ma ochoty być jedynie tym czwartym do brydża. Przy postaciach obdarzonych taką charyzmą wewnętrzne tarcia byłyby po prostu nieuniknione, tymczasem one potulnie wykonują czyjąś wolę i czekają na... No właśnie - na co? Wtedy "Iluzja", stawiając te pytania, mogłaby zbliżyć się swoją wartością do "Prestiżu", a to niestety byłaby dla niej już zbyt wysoka liga. Reżyser jest przecież od pościgów i show, a nie intelektualnego pobudzania widza. Lepiej gromadzić coraz więcej sprzeczności, które mogą się skończyć albo genialnym zaskoczeniem, albo bezsensownymi zwrotami akcji. A kończą się tak, że wcale nie czujemy się zdumieni pomysłowością scenariusza, a raczej rozczarowani roztrwonieniem naprawdę sporego potencjału.

"Iluzja" tak bardzo chce zdumiewać, że zapomina o fakcie, iż trik zrobiony z rozmachem nie musi być bardziej magiczny od kameralnej sztuczki. I tu właśnie tkwi największa wada tego filmu, który przecież przez cały czas jego trwania ogląda się z wielką przyjemnością i oczekiwaniem na rozwój sytuacji. Tyle razy mówi się w nim o tym, żeby skupić się na rzeczach, a nie na przedstawieniu. A najsłabiej posłuchali tego ci, którzy sami "Iluzję" nakręcili. Przesłanie filmu mimo jego wysokiej wartości rozrywkowej ginie od swojej własnej broni.

Jerzy Ślusarski
(jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)

Oceny (w skali 2.0 - 5.0):
Jerzy Ślusarski: 4.0

Słowa kluczowe: iluzja recenzja film magia iluzjoniści eisenberg freeman harrelson caine opinie

Iluzja (6)

Iluzja - polski plakat
Iluzja  - Zdjęcie nr 2
Iluzja  - Zdjęcie nr 3
Iluzja  - Zdjęcie nr 4
Iluzja  - Zdjęcie nr 5
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Andrew Scott, Ripley
Ripley - recenzja serialu

Serial Netflix to nowa ekranizacja książki "Utalentowany pan Ripley".

Kolor purpury
Kolor purpury (2024) - recenzja DVD

Czy warto zobaczyć remake musicalu Stevena Spielberga?

Civil War
Civil War - recenzja

Dlaczego jest to jeden najlepszych filmów 2024 roku?

Polecamy
Wtargnięcie film Netflix
Wtargnięcie - recenzja

Freida Pinto w zaskakująco udanym thrillerze na Netflix!

Sergio film Netflix 2020
Sergio - recenzja

Czy warto zobaczyć opartą na faktach historię dyplomaty Sergio Vieira de Mello?

Polecamy
Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Kolor purpury
Kolor purpury (2024) - recenzja DVD

Czy warto zobaczyć remake musicalu Stevena Spielberga?

Andrew Scott, Ripley
Ripley - recenzja serialu

Serial Netflix to nowa ekranizacja książki "Utalentowany pan Ripley".

Popularne
25 najlepszych filmów wszech czasów
25 najlepszych filmów wszech czasów

Magazyn "Empire" wybrał najlepsze filmy wszech czasów. Zapraszamy do obejrzenia ścisłej czołówki rankingu!

Najlepsze filmy dla zjaranych ludzi
Najlepsze filmy dla zjaranych ludzi

Dym w płucach często łączy się z oglądaniem filmów. Prezentujemy 20 idealnych filmów na wieczór z zielskiem.

12 najlepszych filmów psychologicznych
12 najlepszych filmów psychologicznych

Przedstawiamy najlepsze filmy psychologiczne, które każdego oglądającego zmuszą do refleksji!