Recenzje - Kino

Igrzyska czas zacząć

2010-09-14 13:52:30

Dwadzieścia trzy lata temu, w towarzystwie Arnolda Schwarzeneggera, zadebiutował Predator, bezwzględny myśliwy z innej planety, który szczególnie upodobał sobie trofeum w postaci ludzkiego kręgosłupa z czaszką. „Predators” nie dorasta do pięt temu filmowemu dziadkowi i poważnie nadweręża tą kultową już postać.


Wśród białych chmurek i czystego powietrza, ku ziemi leci sobie człowiek. W trakcie lotu, który właściwie jest niekontrolowanym spadaniem, budzi się i próbuje odpalić spadochron, znajdujący się na jego plecach. Ten w końcu automatycznie uruchamia się, na tyle jednak późno, że nie zapewnia spadającemu miękkiego lądowania. Po otrzepaniu się i ogarnięciu, Royce (Adrien Brody) rozgląda się po egzotycznej dżungli, w którą miał wątpliwą przyjemność spaść. Chwilę później okazuje się, że nie jest on jedynym człowiekiem w tym dziwnym miejscu, gdzie słońce znajduje się wciąż w tym samym miejscu na niebie. Na swojej ścieżce napotyka m.in. izraelską agentkę Isabelle (Alice Braga), Cuchillo-Machete (etatowy, zły Latynos Danny Trejo), żołnierza z Sierra Leone, lekarza, rosyjskiego wojaka, specjalizującego się w mini-gunach i pacyfikacji Czeczenii oraz Yakuzę. Ta nieprzypadkowo dobrana grupka ludzi szybko orientuje się, że znalazła się na obcej planecie, w rezerwacie zwierzyny łownej. Zabójcze trzy czerwone kropki, poprzedzające wystrzał uświadamiają im, że to oni są zwierzyną. Rozpoczyna się polowanie, którego wynik wydaje się być z góry przesądzony...

Zacznę od tego, co mi się w „Predators” podobało. Niemal ujmująca była atmosfera filmu, ciągłe wyczekiwanie na atak ze strony myśliwych, napięcie, które jednak bardzo szybko było druzgotane przez to, co opisałem trzy akapity niżej. Solidną robotę wykonał reżyser Nimród Antal, twórca znanych na całym świecie „Kontrolerów”. W pierwotnych założeniach reżyserii miał się podjąć Robert Rodriguez, który został jednak tylko producentem filmu. Czy wyszło to filmowi na dobre – gdybanie wydaje się tu zdecydowanie na miejscu, ponieważ Rodriguez ma większe doświadczenie w kręceniu filmów akcji i może udałoby mu się to lepiej, niż Antalowi. W każdym razie reżyser o węgierskich korzeniach podołał zadaniu właśnie w sposób solidny i rzemieślniczo dokładny, które to epitety najbardziej nadają się do opisania tego aspektu wkładu w proces twórczy filmu.

Należy też zwrócić uwagę na przyzwoite zdjęcia i robotę, którą wykonali specjaliści od efektów specjalnych, grafiki i charakteryzacji. Obraz obcej planety jest urzekający, natomiast postacie Predatorów i ich pieski zostały dopracowane w najmniejszych nawet szczegółach. Wielkim plusem jest spójność audiowizualna „Predators” - muzyka opowiada o tym, co się dzieje na ekranie, w sposób prosty, ale zarazem z silnym oddziaływaniem. Różnorodność obsady, której nie powstydziłaby się nawet Majka Jeżowska, jest także mocnym punktem filmu, choć gra aktorska jest daleka od ideału. Na wyróżnienie zasługuje schizofreniczny epizod Laurence'a Fishburne'a, który pomimo tylko chwilowej bytności na ekranie, pozostawia najmocniejsze wrażenie na widzu.

Gwiazda „Predators”, Adrien Brody solidnie pracował nad sobą, przygotowując się do roli najemnika Royce'a, co nie sposób nie zauważyć – jego muskulatura w niczym nie przypomina wychudłego Szpilmana, z którą to rolą Brody jest oczywiście najczęściej kojarzony. Jedynie jego wąskie ramiona i mała głowa, jakby za pomocą Photoshopa przymocowana do korpusu, przypominają o prawdziwych predyspozycjach fizycznych aktora.  Zastanawiam się, z jakiej postaci czerpał on inspirację – chodzi mi tutaj głównie o jego sposób mówienia. Pominę nawet te niezwykłe truizmy, które bez przerwy z namaszczeniem wypowiada, będące obrazą już dla przeciętnie inteligentnego widza. Gdyby Krystyna Czubówna wylądowała na planecie Predatorów i była mężczyzną, jej głos byłby identyczny jak Brody'iego. Niski, niezależnie od emocji spokojny i przyciszony, jednym słowem: sztuczny, i to okropnie. Czy to problemy gastryczne, czy to fascynacja postacią Johna Connora, odgrywaną w ostatnim „Terminatorze” przez Christiana Bale'a, a może po prostu wymyślona przez siebie wizja twardego, obdartego z uczuć najemnika – Brody, według mnie, poniósł klęskę pod względem aktorskim. Chciał najwidoczniej pokazać, że może odtwarzać role nawet największych twardzieli, ale moim zdaniem lepszym wyjściem byłoby pozostanie przy „Ebony & Ivory”.

Termin „zmodonasukcesowienie” ukułem na potrzeby recenzji „Zaćmienia” i jakże ubolewam nad faktem, że także przy opisywaniu „Predators” muszę go użyć. Dialogów Royce'a i Isabelle nie powstydziliby się bowiem nawet Ridge i Brooke (dla której wymyślane są coraz to nowe postacie, z którymi mogłaby się przespać). Gdy ta dwójka wymienia się opiniami, cały świat wokół zamiera w zadumie, przyglądając się uczuciu, żarzącym się między nimi, a Predatorzy łapią za smyczki i, zalani łzami wzruszenia, akompaniują delikatną melodią, nie pozwalając na zmącenie spokoju zakochanych. Delikatna bryza obcej planety pieści jej włosy, a słońce muska z zachwytem jego umięśnione ciało... Zaraz, zaraz. Czy to nie miał być film o bezwzględnych myśliwych, którzy dla zabawy sprowadzają na swoją planetę zwierzynę z Ziemi?

Dość nieudolna i sztuczna, a przez to niezwykle denerwująca próba ukazania chemii między Isabelle i Royce'm zdecydowanie negatywnie wpływa na odbiór filmu. W związku z tym, z tego miejsca chciałbym wystosować pewien apel do twórców w tym gatunku, będący równocześnie protestem. Wiem, że parytet, emancypacja itp. to hasła obecnie modne i pożądane. Ale w takich filmach, jak „Predators” NIE WOLNO umieszczać jednej kobiety wraz z siedmioma facetami! Co więcej, najlepiej, żeby kobiety w ogóle w tych filmach nie występowały albo ginęły jako pierwsze. Inaczej autorzy będą mieli pokusę uczynienia obrazu wielowątkowym i w ten sposób otrzymamy kolejnego pseudo-wyciskacza łez w przerwach między latającymi flakami i krwią.

Dzięki miłosnej grze pomiędzy dwoma głównymi postaciami, twórcy przepchnęli poddanie widzowi pod rozwagę dylematu pomiędzy ludzką moralnością i empatią, symbolizowaną przez Isabelle, a zwierzęcym instynktem przetrwania i zasadą „cel uświęca środki”, którym hołduje Royce. To szlachetne z ich strony, ale po filmie „Predators” oczekiwałem niezobowiązującej rozrywki, tymczasem te sztuczne moralitety zajmują około jedną trzecią całego obrazu. W sumie i tak nie oglądałem tej części, bo z zażenowania zasłaniałem sobie oczy i nie byłem w tym odosobniony. Co innego mi bowiem pozostało?

Trochę ponarzekałem, ale po dłuższym zastanowieniu nie żałuję, że wybrałem się na „Predators”. To chyba ze względu na sentyment, jaki mam do tych stworzeń – bardzo lubiłem zarówno poprzednie filmowe odsłony ich przygód, jak i grę komputerową Alien vs Predator, którą obserwowałem na monitorach kolegów (za bardzo się bałem, żeby w nią samemu zagrać). Dlatego jakoś przetrwałem katorgę sztywnej gry Brody'ego i żenujący wątek miłosny. Ale jeśli niespecjalnie kręci cię postać Predatora i chcesz zobaczyć dobry film akcji – wybierz coś innego. Nie będziesz musiał zasłaniać sobie oczu.

Wojciech Busz
(wojciech.busz@dlastudenta.pl)

Recenzja powstała dzięki:

Słowa kluczowe: predators, adrien brody, recenzja, cinema city, predator, Nimród Antal, rodriguez robert, film
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Wonka film 2023
Wonka - recenzja wydania Blu-ray

Na płycie są naprawdę słodkie bonusy!

Problem trzech ciał
Problem trzech ciał - recenzja serialu

Czy mamy z tym serialem problem?

Aquaman i Zaginione KrÃłlestwo
Aquaman i Zaginione Królestwo - recenzja wydania Blu-ray

Czy warto zobaczyć ten film? Jakie dodatki są na płycie Blu-ray?

Polecamy
Double World film 2020
Double World - recenzja

Chiński film przygodowy z Netflixa jest... bardzo dobry!

TLOU 1x9
The Last of Us - recenzja odcinka 9. [Finał sezonu]

Emocjonujące i szokujące zakończenie serialu HBO! Czy twórcy poszli tropem gry?

Polecamy
Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Wonka film 2023
Wonka - recenzja wydania Blu-ray

Na płycie są naprawdę słodkie bonusy!

Problem trzech ciał
Problem trzech ciał - recenzja serialu

Czy mamy z tym serialem problem?