Czarna pantera - recenzja
2018-02-16 10:28:42„Czarna pantera” to kolejny film z kinowego uniwersum Marvela. Tym razem mamy okazję bliżej poznać T'Challę, który epizodycznie zaprezentował się nam już w hicie „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów”. Teraz ten bohater ma zdecydowanie więcej „czasu antenowego”. Czy należycie go wykorzystuje? Przeczytaj recenzję filmu „Czarna pantera”!
Trzeba przyznać, że co jakiś czas Marvel potrafi naprawdę zaskoczyć. Czasem dostajemy kolejny, poprawny klocek do układanki, a czasem film, który nie dość, że odważnie prezentuje nowe postacie, problemy i światy, to jeszcze robi to w ramach konkretnego gatunku filmowego. „Czarna pantera” na szczęście zalicza się do tej drugiej grupy.
Reżyser Ryan Coogler śmiało miesza tu elementy kina zemsty, z wątkiem wielkiego rewanżu, niczym w „Rocky 3”, z politycznym dramatem, w którym nowo mianowany król musi określić, jakim chce być władcą. Wszystko to przyprawione jest oczywiście masą akcji, jak na film z komiksowymi bohaterami przystało. To także dzieło dość odrębne od reszty filmów z MCU, bo przez 90% czasu akcja rozgrywa się na terenie ukrytego przed światem państwa Wakandy.
Sama Wakanda robi niesamowite wrażenie, bardzo oryginalnie łącząc afrykańską kulturę, modę i architekturę z ultranowoczesną technologią, która o wieki wyprzedza wszystko, co zna reszta ludzkości. Jednocześnie obowiązują tu klasyczne, dawne rytuały i obrzędy. Czy państwo powinno nadal ukrywać przed światem swe osiągnięcia i drogocenne złoża Vibranium, a może raczej lepiej jest dzielić się dla dobra ogółu. Czy lepiej pozostawać w izolacji, czy może pokazać światu prawdziwe oblicze wielkiego mocarstwa?
Na te pytania musi odpowiedzieć sobie T'Challa, a to nie jego jedyne zmartwienie. Po śmierci ojca, bohater musi zmierzyć się z innymi pretendentami do tronu, niczym bokser broniący mistrzowskiego pasa. Dlaczego już drugi raz wpadamy w porównania z boksem? Po pierwsze, to dobra analogia, do której pasują wydarzenia z filmu. Po drugie, Ryan Coogler ma na koncie znakomity film „Creed: Narodziny legendy”, w którym Michael B. Jordan gra główną rolę. Ten sam aktor wciela się w postać Erika Killmongera, głównego antagonisty „Czarnej pantery”.
Złoczyńca ten jest zaprezentowany bardzo dobrze, a z czasem jego motywacje stają się dla nas wiarygodne i całkowicie uzasadnione. Trzeba też przyznać, że wszystkie postacie drugoplanowe obsadzono i zaprezentowano doskonale. Zaskakuje nawet, jak kluczowe role mają niektórzy z nich. To nie tylko bohaterowie, których mamy poznać i zapomnieć. To ciekawe i świetnie zagrane charaktery, których interakcje z T’Challą śledzi się ze szczerym zainteresowaniem. Nie zapominajmy też, że „Czarna pantera” to produkcja w gwiazdorskiej obsadzie. Na ekranie prezentują się m.in. wspomniany Michael B. Jordan, Chadwick Boseman, Forest Whitaker, Lupita Nyong'o, Martin Freeman, Andy Serkis czy Daniel Kaluuya.
„Czarna pantera” to oczywiście film z wieloma scenami akcji, które zrealizowano całkiem solidnie, jednak nie należą one do najlepszych w kinowym uniwersum Marvela. W zasadzie, oprócz efektownej sceny pościgu, nie da się zapamiętać czegoś imponującego. Widzimy tu sporo walk z zastosowaniem broni białej, ale są też gadżety, których głównemu bohaterowi mogliby pozazdrościć Bond i Batman. Rozczarować może też finałowa walka i… prostota fabularna, którą piękne widoki Wakandy przykrywają tylko na początku.
Nie można się natomiast przyczepić do muzyki. Twórcy w bardzo udany sposób łączą tu typowe „afrykańskie” melodie plemiennych przyśpiewek ze współczesną, dynamiczną muzyką, pasującą do klimatu miejsca akcji. Efekty specjalne zrealizowano na zadowalającym poziomie, a seans w IMAX 3D potrafi czasem dosłownie zachwycić.
Superbohater, który jest królem? Tego w MCU jeszcze nie było i bardzo dobrze, że ta intrygująca postać dostała własny film. Nie jest to jeden z najlepszych tytułów z uniwersum, ale udanie prezentuje nam kolejny jego kawałek. Kawałek, który jest ciekawy, pomysłowy i piękny.
Michał Derkacz
Czarna pantera, reż. Ryan Coogler, prod. USA, czas trwania 134 min, dystr. Disney, polska premiera 14 lutego 2018
Film zobaczyłem w Cinema City Wroclavia, w technologii IMAX 3D.
fot. materiały prasowe