Bronek, Sabina i komuniści
2009-11-13 13:23:04Wchodzący na ekrany kin „Rewers” znokautował konkurencję podczas tegorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Trudno się temu dziwić – oto bowiem jak filip z konopi wyskoczył obraz nietuzinkowy, wartki i przełamujący schematy, a co najważniejsze – oparty na świetnym scenariuszu.
O czasach stalinizmu polskie kino potrafiło do tej pory opowiadać w jednej tonacji. Dużo cierpiętnictwa, jeszcze więcej martyrologii, a do tego niezłomny bohater, który miło łechcąc nasze narodowe ego, „nie daje się” i bohatersko stawia czoła nieludzkiemu systemowi. Obok niego ewentualnie pojawiało się jego przeciwieństwo – mały człowieczek, koniunkturalista, który w nowej rzeczywistości potrafi się odnaleźć lepiej niż nikt inny.
W „Rewersie” Borysa Lankosza nie ma patosu. Nie ma natchnionych min, roztrząsania ważnych moralnych dylematów i odważnych gestów Kozakiewicza skierowanych w komuszego okupanta. Jest za to dużo ironii, dowcipnych dialogów i trójka bohaterek, która po prostu stara się żyć.
Najmłodsza z nich – Sabina (Agata Buzek) to typowa szara myszka, 30-letnia kandydatka na starą pannę. Razem z nią mieszka jej matka (Krystyna Janda), która nie przestaje podsyłać swojej latorośli kolejnych kandydatów na męża oraz ekscentryczna babcia (Anna Polony) z językiem ostrym jak brzytwa. Ich rodzinna sielanka zostaje zburzona, gdy w konkury do serca Sabiny uderza tajemniczy przystojniak imieniem Bronek (Marcin Dorociński). Jednak czy on na pewno jest takim ideałem, jakim się na pierwszy rzut oka wydaje?
Debiutancki film Lankosza bez żalu żegna się z męczeńską narracją o ciężkich stalinowskich czasach. Są oczywiście smutni panowie w długich prochowych płaszczach, są aresztowania niewinnych ludzi, jest i strach przez niespodziewaną rewizją. Reżyser jednak umiejętnie balansuje na granicy tragizmu i komizmu, mistrzowsko wplata kolejne wątki, bawi się konwencją. Czuć, że gruntownie przemyślał całą historię i wiedział, jak chce ją przedstawić. „Rewers” to nie tylko świetna rozrywka, ale również gruntowny i jakże interesujący obraz epoki.
Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)
W „Rewersie” Borysa Lankosza nie ma patosu. Nie ma natchnionych min, roztrząsania ważnych moralnych dylematów i odważnych gestów Kozakiewicza skierowanych w komuszego okupanta. Jest za to dużo ironii, dowcipnych dialogów i trójka bohaterek, która po prostu stara się żyć.
Najmłodsza z nich – Sabina (Agata Buzek) to typowa szara myszka, 30-letnia kandydatka na starą pannę. Razem z nią mieszka jej matka (Krystyna Janda), która nie przestaje podsyłać swojej latorośli kolejnych kandydatów na męża oraz ekscentryczna babcia (Anna Polony) z językiem ostrym jak brzytwa. Ich rodzinna sielanka zostaje zburzona, gdy w konkury do serca Sabiny uderza tajemniczy przystojniak imieniem Bronek (Marcin Dorociński). Jednak czy on na pewno jest takim ideałem, jakim się na pierwszy rzut oka wydaje?
Debiutancki film Lankosza bez żalu żegna się z męczeńską narracją o ciężkich stalinowskich czasach. Są oczywiście smutni panowie w długich prochowych płaszczach, są aresztowania niewinnych ludzi, jest i strach przez niespodziewaną rewizją. Reżyser jednak umiejętnie balansuje na granicy tragizmu i komizmu, mistrzowsko wplata kolejne wątki, bawi się konwencją. Czuć, że gruntownie przemyślał całą historię i wiedział, jak chce ją przedstawić. „Rewers” to nie tylko świetna rozrywka, ale również gruntowny i jakże interesujący obraz epoki.
Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)
Śmiech i łzy, życie i śmierć, radość wywoływana widokiem rozpuszczającego się w kwasie trupa. Niebywałe? A jednak! Debiutancki „Rewers” Borysa Lankosza zawstydza współczesność i z przymrużeniem oka bada peerelowską rzeczywistość.
Jak w niespełna stuminutowym filmie zawrzeć cały nonsens i problemy zamierzchłej epoki? Jak pokazać, że wbrew marzeniom wchodziło się w bolesną jakość komunizmu? Tematyki tej podjął się mało znany szerszej publiczności Borys Lankosz. Absolwent Łódzkiej Szkoły Filmowej zrealizował dotychczas takie dokumenty jak „Redegast” czy „Obcy VI”. Sprowokowany przez reaktywowaną wytwórnię filmową „Kadr”, w krótkim czasie stworzył film, zdaniem krytyków dający nadzieję, że polską kinematografię stać jeszcze na wysmakowane kino.
„Rewers” – „czarna” historia trojga kobiet uwikłanych w sidła kryzysu jednostki i wszechogarniającego absurdu. Najmłodsza Sabina (Agata Buzek) to cnotliwa, ułożona redaktora literacka niezorientowana w realnym świecie, a poszukująca dzielnego księcia z bajki – najlepiej uczestnika powstania warszawskiego. Matka (Krystyna Janda) i babka (Anna Polony) co rusz namawiają dziewczynę, by znalazła sobie właściwego mężczyznę, sprowadzają dla niej nawet uczestnika powstania. Ten jednak nie wzbudza jej sympatii, kompromituje się i ostatecznie wypada z kręgu potencjalnych narzeczonych.
Ale to dopiero początek historii! Dalej widzimy niewinną Sabinkę zaatakowaną przez dwóch oprychów, która wychodzi cało z sytuacji dzięki dzielnemu „macho”. Bronisław (Marcin Dorociński) wykreowany na wzór polskiego Jamesa Bonda swojej epoki w kremowym prochowcu, z zimną krwią odpędza napastników. Jednocześnie skrada serce przerażonej Sabinie. Ta ufając jego „realnej” miłości daje się wpuścić w niezłe maliny. Na koniec spodziewamy się happy endu, tymczasem zwrot sytuacji jest nadspodziewanie nieograny.
Chociaż Sabina kończy „z brzuchem”, to miejsca na śmiech i tragikomiczne sytuacje pozostaje dużo. Czarno-biała konwencja daje odbicie rzeczywistości tamtej epoki, a kilka kolorowych wstawek pokazujących Sabinę o pół wieku starszą psują nieznacznie tą jakość. Miejscami przerysowana groteskowa gra Agaty Buzek zdaje się być zbyt przewidywalna. In plus doliczyć można wyrafinowany humor oraz cięty język nazbyt męskiego Bronka.
Pomijając pewne niedociągnięcia (to przecież debiut fabularny młodego Lankosza!), filmowy pastisz epoki naszych ojców daje dużą dawkę dobrego, młodego kina i stąd cały strumień pochwał w stronę „Rewersu”. Historia kompromitująca perfidny aparat komunistycznego państwa daje Lankoszowi okazję do opowiedzenia „morderczej” historii trzech silnych kobiet. Właśnie na grze Jandy, Polony i Agaty Buzek opiera się cała oś fabularna. Okazuje się, że prostota, pomieszanie komizmu z tragedią mogą stworzyć obraz, który spodoba się szerszej widowni. Bez polskiej "bohaterowszczyzny", bez zbędnego patosu. Oryginalnie.
P.S. Miło jest obejrzeć film zrobiony przez człowieka wierzącego w inteligencję swojej publiczności!
Grzegorz Michalski
(grzegorz.michalski@dlastudenta.pl)
Recenzja powstała dzięki:
Słowa kluczowe: rewers, borys lankosz, agata buzek, anna polony, making of, oscary, recenzja, premiera